Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/233

Ta strona została uwierzytelniona.
229

na przechadzkę, wyrzucisz mój bilet wizytowy panu Sedley; nie byliśmy nigdy źle z sobą.
Po wspólnej wymianie biletów Józef i major odebrali zaproszenie na najwystawniejszy i najnudniejszy objad, jaki kiedykolwiek był dany przez pana Osborne. Wszystkie srebra stołowe z szaf powyjmowano, towarzystwo najlepsze sproszono. Józef prowadził do stołu miss Osborne, która wracając do salonu bardzo uprzejmie z nim rozmawiała, rzuciwszy zaledwie parę słów majorowi, chociaż ten przy objedzie siedział między nią i jej ojcem i mocno był przez cały ten czas zmieszany. Józef oświadczył głosem uroczystym że nigdy w życiu nie jadł lepszej żółwiej zupy, i zapytywał pana Osborna zkąd ma tak dobrą maderę.
— To wino kupione na licytacji po panu Sedley, szepnął z cicha lokaj gospodarzowi domu.
— Mam już to wino od dawna w mojej piwnicy, odpowiedział Osborne — dosyć mnie to drogo kosztuje! — Jednocześnie schylił się do sąsiada swego z drugiej strony i powiedział mu na ucho: — Wino to pochodzi z piwnicy jego szanownego ojca.
Osborne zapytywał kilka razy majora o swoją synowę. Czytelnik łatwo się domyśli że major zawsze miał coś do powiedzenia w tym przedmiocie. Mówił szeroko o przywiązaniu Amelji dla męża, o czci, z jaką zawsze pamięć o nim zachowuje, o poświęceniu dla starych i chorych rodziców, rezygnacji w znoszeniu cierpień, i nakoniec — o szlachetnych popędach serca, któremi zwykle się kieruje w wszystkich okolicznościach życia.