Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/238

Ta strona została uwierzytelniona.
234

sel-Square nie znają dobrze miasta i źle wyglądają na koźle powozu, w którym szlachetna lady siedzi.
Znajomy obojga płci i przyjaciele Józefa tak stali się łaskawi na Amelję — na którą dotąd nie zwracali uwagi, że po dwóch dniach stosy biletów i listów kondolecyjnych wznosiły się na jej stole. Sam Józef nawet, który dotąd lekceważył siostrę i karmił ją z łaski, jakby dla dopełnienia ciężkiego obowiązku, zaczął ją zupełnie inaczej traktować niż przedtem. Zajęty myślą żeby coraz to nowe wynajdywał dla niej rozrywki, mawiał często że chciałby wynagrodzić „temu kochanemu dziecku“ przeszłe nieszczęścia i cierpienia. Teraz czuły braciszek nie spóźniał się nigdy na objad lub śniadanie „żeby siostra na niego nie czekała“, i zapytywał ją codzień jakie ma projekta na wieczór.
Jako opiekunka Żorża, Amelja, za zgodą majora, prosiła pannę Osborne żeby ta zostawała w Russel-Square jak długo zechce; ale miss Osborne grzecznie podziękowawszy bratowej, oświadczyła że smutnoby jej było mieszkać samej w tym domu, wyniosła się do Cheltenham, i zabrała z sobą dwóch służących, odprawiając resztę służby z hojnemi gratyfikacjami. Mistress Osborne zatrzymałaby chętnie starego lokaja, ale ten wolał założyć z swoich oszczędności mały hotelik na swoją rękę. Szczęść mu Boże.
Amelja, po długim namyśle, postanowiła że teraz jeszcze nie zamieszka domu teścia swego. Piękne meble z różanego drzewa, dywany, kandelabry, lustra weneckie i inne sprzęty, zostały starannie opakowane; srebra zaś stołowe u bankiera złożone; dom zamknięty.