Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/248

Ta strona została uwierzytelniona.
244

Józef rzucił okiem w stronę szlachetnej rodziny hrabiów i rzekł uroczyście:
— Gdybyś odbyła takie jak my podróże nie troszczyłabyś się pewnie o pogodę.
Zahartowanie do podróży, którem Józef chciał się pochwalić, nie ochroniło go od morskiej choroby; całą noc przeleżał w powozie, dokąd służący ciągle mu grok przynosił, ale i to nie wiele pomagało.
Statek zatrzymał się szczęśliwie w Rotterdamie, zkąd nasi podróżni udali się do Kolonji. Józef był uszczęśliwiony kiedy pomiędzy nowoprzybyłymi, których imiona zamieszczają w dzienniku, wyczytał: JW. Lord de Sedley.
Na wszelki wypadek wziął z sobą uniform dworski i zaklinał majora żeby zabrał także swoje dekoracje i mundur wojskowy. Zamiarem nieodwołalnym Sedley’a było przedstawiać się na dworach zagranicznych i składać hołdy panującym wszystkich krajów, które miał swoją obecnością zaszczycić.
Gdzie tylko nasza karawana się zatrzymała Józef spieszył z zaniesieniem karty swojej i majora konsulowi angielskiemu. W wolnem mieście Judenstandt, gdzie nasi podróżni byli na objad przez konsula zaproszeni, Józef gniewał się kiedy mu odradzano żeby nie brał stosowanego kapelusza.
Głównem zajęciem Sedley’a w podróży było utrzymywanie dziennika, w którym zapisywał z najściślejszą dokładnością wygody i niewygody wszystkich hotelow, jak również spis potraw każdego objadu.
Emmy czuła się swobodną i szczęśliwą. Dobbin nosił jej stołek składany i album, i nie przestawał zachwy-