Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/251

Ta strona została uwierzytelniona.
247

żyła sumienie. Niedowierzając sobie zasiągnęła rady i wiadomości teologicznych majora w tej okoliczności. Willjam powiedział jej że chwile szczęścia, które zawdzięcza zamiłowaniu piękna w naturze i sztuce, budzą w nim wdzięczność dla Stwórcy, że, nakoniec, słuchanie pięknej muzyki sprawiało mu przyjemność tego rodzaju jak podziwianie harmonji ciał niebieskich lub zjawisk cudownych roślinnego świata.
Czytelnik mógł zauważać że wszystkie szlachetne popędy Amelji, że istynktowo poczute potrzeby wyższego umysłowego pokarmu, spotykały zawsze obojętność albo uśmiech pogardy. Ale niestety! mało która z kokobiet losu tego uniknąć potrafi: liczne grono współzawodniczek zawsze będzie z udaną litością nazywać naiwność — głupotą, a skromność — niezręcznością. W takich przynajmniej warunkach żyła Amelja aż do powrotu majora, który był — jak wiemy — człowiekiem prawym, szlachetnym, i posiadał oprócz tych przymiotów zdrowy rozsądek i wykształcony umysł. Rzadki to okaz w dzisiejszem społeczeństwie: zastępy salonówców wystrojonych podług ostatniej mody mnożą sie z dniem każdym; ale ludzie serca i rozumu, ludzie obdarzeni prostotą która się intrygami brzydzi, są tak nieliczni, że możnaby ich na palcach porachować. Co do mnie, nie wahałbym się poczciwego majora na ich czele umieścić. Ma on żółtą cerę, usta zbyt wąskie, nogi zbyt długie, co robi go powierzchownie trochę śmiesznym, to prawda; ale za to ma charakter prawy, serce poczciwe i do poświęceń skłonne, a sumienie czyste, bo żywot jego niczem nie skalany. Układ i ru-