Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/256

Ta strona została uwierzytelniona.
252

Milord raczył się uśmiechnąć tak łaskawie, że Józef zaledwie nie omdlał z nadmiaru szczęścia i wzruszenia.
— Jakże długo będziemy mieli przyjemność posiadać tak dostojnych gości w państwie Pupernikel? zapytał dyplomata. Życie tu trochę jednostajne, wielki brak towarzystwa czuć się nam daje, ale będziemy się starać wszelkimi siłami żeby pobyt państwa u nas o ile można uprzyjemnić. Pani!... panie!... będę miał zaszczyt jutro złożyć państwu moje uszanowanie.
Po tych słowach wyniósł się ściskając po za siebie spojrzenie, którego był więcej pewny aniżeli Part spu szczający strzałę z łuku w kierunku swojej zdobyczy. Sekretarz, zepsuty powodzeniem, nie mógł powątpiewać że serce i osoba mistress Osborne do niego już należały.
Po skończonem przedstawieniu młodzi ludzie zaczęli przebiegać korytarze wszerz i wzdłuż, żeby się lepiej wychodzącym damom przypatrzeć. Księżna matka, eskortowana przez dwie honorowe damy stare i zmarszczkami pokryte, wsiadła do roztrzęsionego ze starości powozu. Jakiś podżyły dygnitarz czekał ją w sieni w postawie wyrażającej najgłębsze uszanowanie; miał on na sobie bronzowe spodnie, kamizelkę zieloną, a piersi jego pokryte dekoracjami, pomiędzy któremi wyróżniały się gwiazda i wielki order Pupernikel świętego Michała, co ściągało powszechną uwagę. Uderzono w bębny, straż stanęła pod bronią i powóz odjechał do zamku.
Potem wyszedł książę z rodziną, otoczony dygnitarzami dworu swego i państwa. Przechodząc kłaniał