Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/257

Ta strona została uwierzytelniona.
253

się wszystkim z odpowiednią majestatowi godnością. Podczas gdy straż prezentowała broń przed monarchą, lokaje w pąsowej liberji niosąc zapalone pochodnie, szli naprzód przed powozami, które wjeżdżały w dziedziniec książącego zamku, wznoszącego się dumnie nad miastem z swemi wysmukłemi wieżyczkami i z licznemi krużgankami. W Pupernikiel wszyscy się znają; żaden więc cudzoziemiec nie potrafi długo incognito zachować, sam bowiem minister spraw zagranicznych lub inny jaki wysoki urzędnik zachodzi do „książącego hotelu„ dla zapisania imion nowo przybyłych gości.
Z naszego stanowiska obserwacyjnego mogliśmy dokładnie zauważyć wszystkie okoliczności przy wyjściu i defiladzie teatralnej. Tapeworm wyszedł owinięty płaszczem, rzuconym mu na ramionia przez olbrzymiego strzelca, którego obowiązkiem było nosić ów płaszcz wszędzie, gdziekolwiek sekretarz się obróci. Tapeworm w swoim płaszczu przypomniał nam Don Żuana. Żona ministra wsiadła do lektyki, podczas kiedy jej córka, piękna i nadobna Ida, brała na siebie swój szal i wkładała kalosze. Dostrzegliśmy także majora, a raczej puł kownika, okrywającego starannie szalem panią Osborne. Pan Sedley wspaniale wyglądał w stosowanym kape luszu z galonami, ukrywając jedną rękę na piersi pod szeroką białą kamizelką, podczas gdy drugą w tył założoną trzymał rękawiczki.
Powóz sprowadzony przez Kirsch’a odwiózł naszych podróżnych do hotelu. Józef tylko wolał pójść sam, piechotą, paląc cygaro. Kirsch niósł całą paczkę cygar za swoim panem.