Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/264

Ta strona została uwierzytelniona.
260

liczby żołnierzy; w kawalerji zawsze jest najmniej trzech lub czterech jeźdźców do przesyłki depesz; każdy kawalerzysta ma naturalnie inny uniform, stosownie do służby, w jakiej zostaje.
Arystokracja oddaje sobie ciągłe wizyty. Każda markiza, hrabina lub baronowa ma swój dzień w tygodniu kiedy przyjmuje; tym sposobem szczęśliwy śmiertelnik, mający wstęp na salony wysokich sfer towarzyskich w Puperniklu, ma cały tydzień zapełniony.
Stolica tego niezbyt rozległego państwa nie jest jednakże tak spokojną jakby się na pozór zdawało. Umysły są tam w najwyższym stopniu roznamiętnione popolityką; stronnictwa walczą z sobą zażarcie i nieraz silne w Puperniklu sprowadzają burze. Z wybitniejszych odcieni politycznych dwa są najpotężniejsze stronnictwa, jedno z nich jest po stronie pani Strumpff, drugie zaś walczy pod sztandarem pani Lederburg. Jedno jest podtrzymywane przez ministra angielskiego, drugie przez posła francuskiego, pana Macabau. Od chwili kiedy nasz reprezentant oświadczył się głośno za panią Strumpff — która jest o wiele lepszą od tamtej spiewaczką, bo ma o trzy tony szerszą skalę głosu — nie trzeba było niczego więcej żeby minister francuski rzucił się do innego obozu i stanął w opozycji z naszym.
Każdy mieszkaniec miasta musiał się przyłączyć do jednego z dwóch obozów.
Nasze stronnictwo liczyło w swojem łonie mistrza ceremonji dworu książęcego, pierwszego koniuszego, sekretarza JKs. Mości i nauczyciela następcy tronu. Francuzi zaś mieli za sobą ministra spraw zagranicz-