Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/28

Ta strona została uwierzytelniona.
24

wała z wszystkiemi podejrzanemi cnotami: spotykając zatem lady Crackenbury nie poznawała jej wcale ani odpowiadała na jej ukłon z loży, a na przechadzce odwracała głowę w przeciwną stronę ilekroć zobaczyła z daleka mistress Washington-White.
— Każdy powinien się utrzymać w świecie na właściwem stanowisku i żyć w swojej sferze — mawiała teraz Becky. — Wielki to błąd zawierać stosunki z osobami wątpliwej reputacji; ja serdecznie żałuję tej biednej lady Crackenbury, albo mistress Washington-White, którą nawet lubię dosyć; zresztą bardzoby mi było przyjemnie pojechać czasem do niej na objad, albo na partję whista, ale dla mnie... w mojej pozycji... to jest niepodobieństwem; należy przecież i na konwenanse uważać. Jeżeli te panie przyjdą, Smith im powie że mnie nie ma w domu.
Wszystkie prawie dzienniki dały opis toalety Rebeki i mówiły o jej piórach, koronkach i brylantach. Mistress Crackenbury przygryzła sobie dolną wargę czytając ten artykuł, a wieczorem znalazłszy się w kółku przyjaciół i wielbicieli nie szczędziła rywalki i wzięła za cel swoich sarkazmów nieuzasadnione niczem pretensje do wielkości. Mistress Bute Crawley sprowadziła sobie z miasta numer Morning Post, i wespół z córkami wespół wzniosła chórem hymn oburzenia.
— Nic ci już nie brakuje do tego żeby mieć piękne brylanty i być przedstawioną u dworu przez twoją kuzynkę lady Joannę, jak mieć włosy czerwone, oczy zielone i matkę skaczącą na deskach teatralnych — mówiła mistress Bute do starszej z córek, panienki ma-