Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/281

Ta strona została uwierzytelniona.
277

zostawia wrażenie na ludziach, należących do niższych sfer towarzyskich; tym więc sposobem wszyscy uważali ją jako damę, której nie można traktować na równi z innemi osobami tego drugorzędnego towarzystwa.
Becky zapraszała znajomych na herbatę do swego pokoju, ale przytem umiała być popularną i wspólnie z wszystkimi używała rozrywek, jakich to miasto dostarczyć mogło a mianowicie: spacery powozowe, przechadzki nad brzegiem morza, kąpiele i teatra.
Mistress Burjoice, żona drukarza, bawiły całe lato w hotelu, gdzie jej małżonek przyjeżdżał co tydzień z soboty na niedzielę dla zabawienia się razem w dzień świąteczny. Pani Burjoice nie umiała znaleść z początku dosyć słów na pochwałę Rebeki, ale nagle umilkła widząc że zachwycenie pana Burjoice Rebeką i jego uprzedzająca dla niej grzeczność zaczęła być za wielką. Naturalnie że mistress Burjoice nie miała słuszności, bo jakże można zrażać się do kobiety za to, że ta w obejściu się z płcią piękną umie być miłą, grzeczną, ujmującą?...
Było to w tej pięknej porze roku kiedy wszyscy Anglicy, jakby na dane hasło, pierzchają w różne strony kontynentu. Becky miała zatem nie mało sposobności żeby się przekonać z jakiej strony wyższe londyńskie towarzystwo zapatrywało się na jej postępowanie. W jednej z swoich przechadzek Rebeka spotkała oko w oko lady Tartlet z córkami, które patrzyły na blade kontury brzegów Albjonu rysujące się w oddaleniu. Lady Tartlet zakryła się parasolką, zebrała około siebie bataljon swoich córek, uszykowany dwójkami i zakomen-