Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/286

Ta strona została uwierzytelniona.
282

nie zaręczyć że Becky swego ukochanego syna nigdy nie widywała; te wszystkie zaś objaśnienia sprawiły, że mistress Alderney mocno żałowała sympatji i uczuć przyjaznych — tych najdroższych pereł serca — tak źle umieszczonych, jak się już sama o tem przekonać teraz mogła.
Nieszczęśliwa Becky nie była daleką od rozpaczy. Jakże tu nie stracić odwagi? Ile razy po ciężkiej pracy i mozolnym udawaniu zdobyła sobie czyją przychylność, zjawiał się natychmiast jakiś złe genjuszek, który jednem słowem pozbawiał ją wywalczonych zdobyczy i na nowe skazywał trudy. Na prawdę smutna to egzystencja!
Znalazła się inna jeszcze dama, mistress Newbright, która przez długi czas wrytrwale broniła Rebeki. Spiew naszej heroiny w kościele otworzył dla niej serce mistress Newbright, oczarowanej zresztą głębokim poglądem na wyższe zdania o celach i przeznaczeniu człowieka — poglądem, który Becky wyrobiła w sobie w czasie pierwszego pobytu swego w Crawley. Becky rzeczywiście nie tylko czytała, ale nawet umiała na pamięć wiele ustępów z broszur dogmatycznych: nie dosyć na tem, szyła kaftaniki flanelowe dla dzikich z Quashyboo i czapeczki wełniane dla Indjan z Cocoa nut; malowała ekramy na dochód Towarzystwa założonego w celu nawracania żydów i papieża, a oprócz tego nie opuściła ani jednego kazania, ani jednego nabożeństwa. Ale niestety! cała gorliwość na nic się nie przydała, i wszystkie zabiegi żadnego nie przyniosły owocu. Mistress Newbright była w korespondencji z