spieszyła zatem oświadczyć Rebece że — już jej dłużej zatrzymać nie śmie.
Becky zamieszkała z inną osobą swojej płci, ale czas im upływał na kłótniach lub na robieniu długów. Następnie próbowała mieszkać na jednej z tak zwanych pension bourgeoise, i wybrała znany i słynny dom pani de Saint Amour, rue Royaly w Paryżu. Becky lubiła towarzystwo i obejść się bez niego nie mogła, również jak palący opium bez fajki obejść się nie potrafi. Zaczęła wiec i w tem kółku czarować swemi wdziękami przekwitłych dandysów, bywających na salonach pani Saint.Amour. Rebeka mile w tym domu czas przepędzała i była z swego tam pobytu zupełnie zadowolona.
Przez pewien czas Becky miała wielkie powodzenie w salonach jakiejś hrabiny nawet; ale dawni jej wierzyciele z 1815 roku dowiedzieli się o jej mieszkaniu w Paryżu, i biedna ta istota, którą los nieubłagany wszędzie jakoby ścigał, zaledwie miała czas szukać ratunku w ucieczce i udać się do Brukseli.
Becky zachowała dokładnie to miasto w swojej pamięci; widok dawnego mieszkania wywołał na jej twarzy uśmiech zadowolenia, bo przypomniała sobie że ztamtąd właśnie widziała rodzinę Bereakrów wołającą błagalnemi głosy o konia do ucieczki, podczas gdy powóz stał przy bramie. Zwidzając Waterloo i Lacken, Becky odszukała grobowiec, wzniesiony Jerzemu Osborne i zdjęła szkic pomnika.
— Nieszczęśliwy Kupidyn! — mówiła Becky do siebie — kochał mnie na zabój. Była to głowa szalona trochę. A ta biedna Emmy, co się też z nią dzieje?
Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/289
Ta strona została uwierzytelniona.
285