Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/310

Ta strona została uwierzytelniona.
306

stress Becky jęczała i zanosiła się od płaczu. Józef z wzruszeniem i z przestrachem patrzył na stan dziwnej egzaltacji, w jakiej się przedmiot dawnych jego afektów znajdował. Rebeka zatem postanowiła skorzystać ze współczucia sztucznie wywołanego w jej gościu i zaczęła mu opowiadać wszystkie swoje przejścia z prostotą i naiwnością, wdzierającą się przebojem do serca. Jakże po tak szczerem wyznaniu nie widzieć w niej anioła, który zstąpił z nieba na padół płaczu, żeby tu paść niewinną ofiarą piekielnych sideł, zastawianych przez szatanów, którymi świat ten jest przepełniony? O! tak, niezawodnie, ta kobieta, którą Józef widział siedzącą na łóżku obok butelki z wódką, była istotą czystą, bez skazy, niewinnie prześladowaną męczennicą.
Rozmowa ich długo się jeszcze ciągnęła z wyrazem wzrastającej czułości i wzajemnego zaufania. W tych tkliwych wyznaniach, robionych z całą delikatnością, żeby nie urazić wrodzonej Józefowi skromności — do wiedział się dopiero że jego czarująca osoba roznieciła w sercu młodej Rebeki pierwszą iskrę miłości. On to pierwszy odkrył przed nią nieznany jej dotąd świat roskosznych ułud i rozdzierających katuszy. Daremnie Jerzy Osborne ubiegał się o jej względy, budząc zazdrość Amelji i psując ich stosunek — czego mu Becky nigdy darować nie mogła — daremnie nieszczęśliwy oficer szukał śmierci, nie mogąc żyć bez tej, którą ukochał. Becky nigdy go nie ośmieliła do żywienia choćby najsłabszej nadziei, bo jej serce biło tylko dla Józefa od chwili kiedy go po raz pierwszy ujrzała. Prawda że nieraz obowiązki żony ciężyły jej niezmiernie,