Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/314

Ta strona została uwierzytelniona.
310

czasem Józef usiłował dowieść że Becky jest tylko nieszczęśliwą ofiarą, ale najcnotliwszą z kobiet i najgodniejszą szacunku.
— A zresztą, może być że masz słuszność — powiedział dyplomatycznie major — poradzimy się jeszcze mistress Amelji. Przyznasz sam że nie można wybrać lepszego sędziego; chodźmy.
Ba! Emmy! wybąknął Józef nie objawiając w tej chwili wielkiego entuzjazmu dla siostry.
— No i cóż? odparł żywo major, któż zaprzeczy że ta kobieta ma więcej zdrowego rozsądku aniżeli wszy stkie damy, któreśmy obadwa kiedykolwiek znali? Idźmy powiadam ci, natychmiast do twojej siostry, zapytajmy ją co ona myśli o zbliżeniu się do tej kobiety, a ja przyrzekam ci z góry że się bezwarunkowo na jej sąd zgadzam.
Dobbin był przekonany że mu się ten podstęp uda. Pamiętał on doskonale że Emmy miała dawniej słuszne powody do zazdrości, że nigdy bez zgrozy nie mogła wymówić imienia Becky, i liczył nakoniec na to że kobieta zazdrośna nie przebacza nigdy. W różnem więc usposobieniu przyszli oba do mistress Osborne w chwili kiedy ta próbowała siły swego głosu pod światłym pani Strumpff kierunkiem. Po wyjściu nauczycielki śpiewu Jóżef zabrał głos z właściwą sobie powagą i tak przemówił:
— Kochana Ameljo, na honor, nie możesz sobie wyobrazić co za dziwny, tak, dziwny... nadzwyczajny traf dozwolił mi spotkać jedną z twoich dawnych i