Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/320

Ta strona została uwierzytelniona.
316

— Innym razem, moja droga, chętnie ci je pokażę, jak tylko moje rzeczy, które zostawiłam w Lipsku, tu nadejdą. Mam także jego minjaturę w medaljonie! kazałam ja zrobić niestety! w szczęśliwszych jeszcze czasach.
— Biedna Becky! mówiła Emmy; jakże ja powinnam być wdzięczną Bogu! Tu Amelja zaczęła mówić o piękności, zdolnościach i przymiotach swego syna, któremu według niej żadne dziecko dorównać nie mogło. — Ja ci go pokażę to sama osądzisz.
W jej przekonaniu nic nie mogło więcej nad to pocieszyć Rebekę, jeżeli jeszcze cośkolwiek pocieszyć ją mogło.
Długo jeszcze rozmawiały z sobą; Becky skorzystała z tego żeby opowiedzieć przyjaciółce wszystkie wypadki swego życza od chwili kiedy się z sobą rozłączyły. Zaczęła od tego że ożenienie się Rawdona zaszczepiło w jego rodzinie najzawziętszą dla niej nieprzyjażń; do tego stopnia że bratowa kobieta przewrotna i namiętna takim jadem zatruła serce Rawdona dla żony, że pożycie ich zepsute przeniewierzaniem się Rawdona, zostało w końcu zerwane przez tego ostatniego, który porzucił żonę. Długi czas Rebeka znosiła niedostatek, pogardę i obojętność człowieka, którego nad wszystko kochała, bo miłość dla syna dodawała jej siły do tych ofiar ale zniewagi jej wyrządzane doszły tak daleko, że zmuszona była żądać separacji! Dosyć powiedzieć, iż mąż jej był tyle nikczemny że dla otrzymania korzystnej posady przez wpływy potężne starego rozpustnika, margrabiego Steyne, ośmielił się wymagać od