Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/324

Ta strona została uwierzytelniona.
320

mówił dalej — lepiej zrobisz jak biletów brać nie będziesz. Zresztą ona i bez tego świetne wczoraj zrobiła interesa na rulecie; widziałem jak mały jakiś chłopiec grał za nią i wygrywał. Wolimy wydać nasze pienią dze inaczej: pójdziemy z nią do teatru, uczęstujemy ją francuskiem winem i koniakiem w ogrodzie Aureljusza; ale żeby kupować jej bilety, hm... zato bardzo ci dzię kuję. Czy nie jesteś mego zdania, co? Kelner! zmienić kufle!...
Zwilżywszy kilkakrotnie jasne wąsiki w białej piance miłego napoju i zakręciwszy je dziarsko do góry, młodzi akademicy wyszli na plac i zmieszali się z gawiedzią, tłumnie targ zalegającą.
Major, który z ich rozmowy ani słowa nie stracił i widział klucz wieszany pod 90-tym numerem, z łatwością się domyślał że ową dziewicą Erinu nie był nikt inny, jak tylko Rebeka.
— A to z piekła kobieta! — pomyślał sobie. — Znowu zaczyna dokazywać.
Przypominając sobie dawne umizgi Rebeki żeby serce Józefa podbić, major uśmiechnął się. Nieraz szczerze z tego się uśmiał razem z Jerzym Osborne’m, aż do chwili kiedy ten wpadł sam w sidła małej Circe w kilka tygodni po swojem ożenieniu. Wiljam podejrzywał przyjaciela, ale nie chciał nigdy wglądać w sto sunki tajemnicą okryte; wolał nie wiedzieć o tem czego się wstydził i nad czem nie mało nawet wycierpiał. Jerzy nieraz zaczynał sam o tem rozmowę; zdawało się że chciał ciężar jakiś z serca zrzucić, że mu coś na sumieniu leżało. W wigilję bitwy pod Waterloo,