kiedy dwaj młodzi oficerowie na czele swoich kompanji maszerowali w deszcz ulewny w kierunku armji francuskiej, Jerzy rzekł do Willjama:
— Bardzo się cieszę że otrzymaliśmy rozkaz do wymarszu, bo wplątałem się w najgłupszą w świecie intrygę z tą kobietą. Jeżeli polegnę, mam nadzieję że Emmy nigdy o tem wiedzieć nie będzie. Bądź co bądź, nie ma nic czegobym dziś nie oddał żeby to się dało cofnąć i żeby tego wszystkiego nigdy było nie było!
Willjam czuł się szczęśliwym że nie raz mógł był osłodzić żal biednej wdowy, upewniając ją że Jerzy na krótki czas przed śmiercią często z największą czcią o żonie i o ojcu wspominał.
W rozmowach ze starym Osborn’em major również często dotykał tego przedmiotu, i tem się nie mało przyczynił do pogodzenia uparte go starca z pamięcią syna i z pozostałą po nim wdową.
— O! tak — mówił do siebie Dobbin — ten potwór w postaci kobiety znowu nam jakiego piwa nawarzy i siecią intryg oplącze. Chciałbym żeby tysiące mil ją od nas dzieliły. Ona zawsze za sobą wlecze nieszczęście!...
Kiedy pogrążony w niepokojących przypuszczeniach major trzymał w ręku dziennik, będący organem rządowym w Pupernikel, uczuł że ktoś parasolikiem trąca go w ramie: odwrócił się i ujrzał przed sobą Amelję.
Najsłabsze nawet stworzenia muszą mieć zawsze jakąś ofiarę: Emmy tak dobrze umiała uczynić majora ślepo uległym swej woli, że rozkazywała mu, posyłała go wszędzie nie spotykając nigdy najmniejszego oporu
Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/325
Ta strona została uwierzytelniona.
321