na miss Briggs, której obecność krępowała nieco swobodę lorda w obcowaniu z piękną pułkownikową. Nakoniec mistress Rawdon ulitowała się nad swoim wielbicielem i powiedziała miss Briggs że może pójść z małym na spacer korzystając z pięknej pory.
— Nie mogę w żaden sposób jej się pozbyć, odezwała się melancholicznie Becky po chwili milczenia. Kiedy te wymawiała słowa, oczy jej napełniły się złami o główka odwróciła się w inną stronę.
— Rozumiem, odrzekł szlachetny lord; należy się jej zaległa pensja?
— O! gdyby nie więcej jak pensja tylko, dodała z westchnieniem Becky, spuszczając w dół oczy; ale to gorzej, bo ja ją zrujnowałam, tak że dziś ta dziewczyna nic nie ma.
— Nic nie ma? To właśnie drzwi jej pokazać należy, bo na cóż się taki ciężar przydać może?
— Wy mężczyźni zawsze tak robicie, odpowiedziała Becky rzewnym głosem: ale my kobiety nie mamy tak granitowych serc jak wy. W przeszłym roku, kiedy w całym domu mieliśmy jedną tylko gwineję, Briggs oddała cały swój fundusz, zebrany pracą i oszczędnością. Nie opuścimy więc jej, chyba wtenczas kiedy już sami nie będziemy mieli ani kawałka chleba — co zdaje się niezadługo nastąpi — albo jeżeli jej oddamy wszystko, co się jej należy aż do grosza.
— A do jakiejże to dochodzi cyfry? zapytał lord, dodając jakiś wykrzyknik bluźnierczy.
Becky, pomna dostatków lorda i przypuszczając
Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/33
Ta strona została uwierzytelniona.
29