Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/339

Ta strona została uwierzytelniona.
335

ubliżyć jego pamięci; pan dobrze wiesz o czem ja mówię; ale może pan być pewnym że mu tego nigdy nie zapomnę — nie, nigdy.
Amelja wymówiła te wyrazy z jakiemś konsulsyjnem drżeniem, zdradzającem gniew i wzruszenie.
— Czy tak Ameljo? powiedział ze smutkiem Dobbin; a więc słowa wymówione pod wpływem gniewu i uniesienia zdolne są zatrzeć pamięć poświęcenia całego życia? Postępowanie moje pamięci Jerzego nigdy ubliżyć nie mogło; jeżeliby kto kiedykolwiek miał prawo do robienia mi wyrzutów, to sumiennie powiedzieć mogę że ani syn Jerzego, ani jego żona. Pomyśl pani spokojnie nad tym; a jestem przekonany że musisz mnie uznać niewinnym, w tej chwili nawet może już brakłoby pani odwagi żeby mnie potępić.
Amelja schyliła głowę na piersi.
— Nie, Ameljo, moje słowa nie mogły cię dotknąć były one pozorem tylko. Przez lat piętnaście żyłem tylko dla ciebie, czuwałem nad tobą, kochałem cię nad wszystko; mogłem więc nauczyć się czytać w twojem sercu, i poznać dobrze do czego to serce jest zdolne. Może ono przywiązać się szczerze i pozostać wierne wspomnieniom, ale odpowiedzieć silnem uczuciem przywiązaniu, jakie ja mam dla ciebie... nie, nigdy! Szalony byłem żywiąc w mem sercu próżne nadzieje. Pragnąc zamienić silną, głęboką miłość na słabą iskierkę przywiązania jakąś mi ofiarować mogła. Dziś widzę, że nie jesteś mojej miłości godną, że cel, za którym goniłem, nie wart jest olbrzymich wysileń jakie dotąd podejmowałem — dziś wyrzekam się moich marzeń i