Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/341

Ta strona została uwierzytelniona.
337

— On ma szlachetne serce — myślała sobie — ta kobieta nie powinnaby robić z niego igraszki.
Przyznajmy również że bezstronność, z jaką Becky oddała sprawiedliwość otwartemu swemu przeciwnikowi, niemniej była szlachetną.
— Ach! — myślała znowu — gdybym była takiego męża znalazła, któryby łączył, jak on, rozum i serce, nie zważałabym na jego długie i niezgrabne nogi.
Becky poszła do swego pokoju, gdzie po chwilowym namyśle napisała kilka słów do majora, prosząc go żeby się wstrzymał kilka dni z wyjazdem i obie cując mu że będzie się starać wpłynąć na Amelję i zrobić dla niego wszystko, co tylko będzie w jej mocy.
Dobbin tymczasem pożegnał Amelję i wyszedł. Becky główna tej burzy przyczyna, została panią sytuacji i mogła teraz namyśleć się swobodnie w jaki sposób największą korzyść da się ze zwycięstwa osiągnąć.
Żorż wracając ze zwykłej przechadzki na obiad do domu, nie zastał swego starego przyjaciela. Głuche milczenie panowało przy stole. Józef nie stracił nic a nic apetytu, ale Emmy nie jadła wcale.
Po obiedzie Żorż wyciągnął się na kanapie pod oknem, a widząc ruch niezwykły na placu zawołał:
— Cóż to znaczy? — Powóz majora wytaczają przed ganek.
Był to w samej rzeczy powozik przez majora za sześć funtów kupiony; niewyczerpany przedmiot żartów wszystkich znajomych majora.
Emmy zajęta niby robotą, zadrżała na słowa syna, ale mu nic nie odpowiedziała.