Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/344

Ta strona została uwierzytelniona.
340

go majora od rozbicia ocalić, Rebeka osądziła że ostrożność nakazywała jej najściślejsze milczenie. Dla niej interes osobisty był na pierwszym planie; ztąd naturalnie wynikało że wszystko co los i szczęście majora zapewnić mogło, musiało czekać zaspokojenia tych względów, które się do jej własnej odnosiły osoby.
Zbiegiem wiadomych nam wypadków Becky znala zła się niespodzianie wśród wygód i dostatku, otoczo na ludźmi prostego serca i przyjaźnie dla niej uspososobionymi. Wiemy już że od dawna w podobnem nie żyła towarzystwie; nic więc dziwnego że pomimo na wyknienia i skłonności do włóczęgostwa zdawało się tej awanturnicy że życie spokojne nie jest bez powabu. Tak Arab przebiegłszy pustynie na grzbiecie dromadera, lubi spocząć u stóp palmowego drzewa i ochłodzić się u źródła, chociaż później tęskni znowu do ludnych bazarów, łaźni publicznych i meczetów nim pełne niebez pieczeństw przedsięweźmie wyprawy. Namiot Józefa Sedley’a podobał się naszej Izmaelitce; używała więc gościnności i spoczynku, dla nabrania siły do dalszych zapasów z burzliwym i niespokojnem oceanem awanturniczego życia.
Zadowolona z chwilowej egzystencji Becky nie zaniedbała niczego żeby swój pobyt przyjemnym uczynić dla tych, co ją otaczali. Kilka chwil spędzonych z Józefem na poddaszu pod Słoniem wystarczyło jej do wzmocnienia płomieni zagasłego wulkanu. Po upływie tygodnia eks dygnitarz bengalski był najuleglejszym jej niewolnikiem, jak również najzapaleńszym wielbicielem, jednem słowem, należał do niej; był jej własnością.