Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/358

Ta strona została uwierzytelniona.
354

sypywali ją szorstkiemi komplementami, albo śmieli się z niej w oczy. Kapitan wyplatał niestworzone rzeczy chcąc jej niby przyjemnym dowcipem dokuczać, do tego stopnia, że Amelja starała się zawsze kiedy ci panowie przychodzili mieć Zorża przy sobie.
Tu należy oddać sprawiedliwość Rebece że bacznie pilnowała żeby żaden z tych panów nie zostawał nigdy sam na sam z Amelją. Major, który mógł rozsądzać swoją osobą, przysięgał że ta mała gąska do niego należeć musi. Obadwa nikczemnicy sprzeczali się o tę czystą i niewinną istotę, i nie wahali się przy jej stole nawet — zakładać się o to który z nich ją posiadać będzie. Emmy nie mogła odgadnąć ich niecnych zamiarów; ale widok tych nędzników przejmował ją trwogą i niepokojem.
Amelja błagała brata aby wracali do Anglji, ale ten ani słyszeć nie chciał żeby się oddalać od swego doktora; był to węzeł mocny, a może i nie jedyny — który Józefa trzymał po za obrębem kraju, możemy dodać przytem że mistress Becky nie miała najmniej szej ochoty wracać do ojczyzny.
Nakoniec Emmy zdobyła się na energiczne posta nowienie: napisała do kogoś z swoich znajomych w Anglji, i dla większej pewności sama list na pocztę zaniosła nie mówiąc nikomu o tem. Wróciwszy do domu do późnej nocy rozmawiała z Żorżem, i zdawało się że była trochę wzruszona; odtąd nie wychodziła prawie z swego pokoju, a Becky zaczęła wówczas myśleć że to major i kapitan budzą w niej jakiś strach nieprzezwyciężony.