Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/361

Ta strona została uwierzytelniona.
357

— Czy poznajesz to pismo? dodała, to jego ręka, nie prawdaż? No, przeczytaj ten list, który mi podał w twojej obecności. Przeczytaj czy nie proponował mi żebym z nim uciekała? Teraz spodziewam się, że wątpić nie będziesz Pisał ten list na dzień przed tem kiedy został zabity, to mi już go wykraść nie mógł, mówiła dalej Becky.
Ale Emmy miała wzrok do listu przykuty i nic już nie słyszała. W samej rzeczy Becky tym razem mówiła prawdę; Jerzy proponował jej ucieczkę w liście wsuniętym w bukiet, który ofiarował Rebece na balu u księżny Richemond.
Głowa Amelji opadła na piersi. Płakała gorżkiem łzami: ale łzy te są już ostatnie, jakie u niej w ciągu tej historji widzieć będziemy. Emmy zakryła twarz rę koma i była pod wrażeniem najcięższej boleści. Becky — zdawało się — przypatrywała się obojętnie tej scenie. Czy łzy Amelji były dla niej ulgą, czy też jak kamień na serce padały? Tego podobno żaden z badaczy tajników serca ludzkiego odgadnąć nie potrafi. Może jej żal było tych ułudnych marzeń, które jej życie promieniem słońca złociły, może dusza jej oburzona była na myśl pogardy, jaką jej miłość odpłacano, może — nakoniec — cieszyła się z obalenia jedynej zapory, tamującej nowe i szczere przywiązanie,.. zapory wynikającej z wrodzonego jej poczucia obowiązku?...
— Żadne węzły mnie teraz nie krępują — mówiła do siebie w myśli. — Mogę go teraz kochać z całą mojego serca swobodą; byleby mi tylko przebaczyć zechciał.