Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/365

Ta strona została uwierzytelniona.
361

Kiedy oboje wychodzili z biura celnej rewizji, spotkali Zorża z lunetą przy oku. Nie potrzebujemy mówić że przywitanie malca z Willjamem było serdeczne. Zorż z radości skakał i tańczył około nich przez całą drogę aż do samego domu. Józef był jeszcze w łóżku. Becky również nie była jeszcze widzialną chociaż przez szczeliny żaluzji u okien dostrzegła ich z daleka. Żorż pobiegł do kuchni dowiedzieć się czy śniadanie już go towe. Emmy spotkała w przedpokoju mistress Paym, oddała jej swój szal i kapelusz i pobiegła do majora żeby go od ciężkiego płaszcza uwolnić, a... a my — jeżeli czytelnik nie ma nic przeciw temu — pójdziemy z Zorżem do kuchni... może śniadanie dla pułkownika prędzej będzie gotowe.
Synogarliczka nakoniec wleciała do klatki i z u fnością na ramieniu swego przyjaciela spoczywa; spiewa i grucha tylko dla niego i trzepie skrzydełkami z radości. Jakże szczęśliwym być musi ten co posiada już skarb upragniony, cel ośmnasto-letnich marzeń, powód do niezliczonych trosk, niepokojów i westchnień! Wszystkie jego nadzieje i gorące życzenia już nakoniec spełnione! Zatrzymujemy więc pióro nasze, bo doszliśmy do ostatniej kartki naszego opowiadania. Bywaj zdrów pułkowniku, niech Opatrzność czuwa nad tobą szlachetny i dzielny Wilijamie! Bądź zdrowa, dobra i tkliwa Ameljo!
Rebeka pojechała do Brukselli, niby dla interesów osobistych: nie chciała może zakłócać szczęścia tej która tak odważnie stanęła w jej obronie; a może nie lubiła widoku zbyt czułych scen — nie lubiąc sama ba-