poznał od razu że stan zdrowia Józefa dosyć jest za trważający. Pomimo pochwał, jakiemi obsypywał Rebekę, widać było że się jej strasznie obawiał. Ona go — jak mówiła — z największem poświeceniem pilnowała w niezliczonych chorobach, z których jedna dzi wniejszą była od drugiej; najlepsza córka nie mogłaby być o ojca troskliwszą. — Ale na miłość Boga, dodał nieszczęśliwy Józef — przenieście się do Brukseli, nie zostawiajcie mnie samego; a przynajmniej odwidzajcie mnie często.
Pułkownik zachmurzony tą prośbą, odrzekł:
— To jest niepodobieństwem, Józefie; w obecnym stanie rzeczy Amelja u ciebie być nie może.
— Przysięgam ci! Przysięgam na świętą biblję! — mówił Józef błagałnie, przykładając księgę go ust, ta kobieta jest tak czysta jak Emmy, a tak niewinna jak dziecko.
— Chciałbym temu wierzyć — odpowiedział smutnie pułkownik — ale Emmy nie może cię odwidzić. Bądź mężnym, Józefie, miej odwagę zerwać zgubne stosunki z tą kobietą i wracaj do nas, a przyjmiemy cię z otwartemi rękoma. Słyszałem że twoje interesa są w złym stanie...
— W złym stanie? zawołał Józef. Któż się ośmielił podobne rzucać kalumnje? Wszystkie kapitały są naj korzystniej poumieszczane. Mistress Crawley... to jest... moje fundusze przynoszą mi ogromne zyski.
— A te długi, o których mi mówiono? A to ubezpieczenie twego życia?
— Bo widzisz... mnie się zdawało... że jej się coś przecie odemnie należy, w razie jakiego nieszczęścia namnie... ja mam tak wątłe zdrowie... to tylko przez wdzięczność... bo zresztą, wam chcę cały majątek zostawić... rozrządzam tylko czystym zyskiem z korzystnego umieszczenia kapitałów.
Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/369
Ta strona została uwierzytelniona.
365