Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/37

Ta strona została uwierzytelniona.
33

Była to ogromnego wzrostu kobieta. Mówiąc te słowa wzniosła oczy ku niebu, ale natychmiast spuściła głowę. Bo też rzeczywiście trudno było wytrzymać wzrok lorda Steyne, kiedy jakikolwiek opór spotykał.
— Niech wyprowadzą dzieci — powiedział lord pociągając sznurek od dzwonka.
Biedne dzieci tak się lorda obawiały, że natychmiast wykonać rozkazu same pospieszyły, a kiedy matka chciała z niemi wychodzić, nieubłagany despota wstrzymał ją mówiąc:
— Możesz pani zostać. Milady Steyne — mówił dalej — zechciej pani łaskawie usiąść do stolika i napisać zaproszenie na piątek.
— Co do mnie — odezwała się lady Gaunt — nie myślę wcale być na tym objedzie; powrócę do moich rodziców.
— Nie mam nic przeciwko temu — odrzekł lord bylebyś pani ztamtąd nie wracała. W Bareakres znajdziesz pani bardzo przyjemne towarzystwo woźnych i pisarzy sądowych, a ja od razu będę uwolniony od jałmużny, jaką muszę dawać rodzicom pani, i od patrzenia na tragiczne postawy, jakie tu pani przybierasz. Osoba, mająca pustki w głowie i w kieszeni, nie powinna przynajmniej mieć pretensji do rozkazywania. Gaunt wziął panią do hodowania dzieci, a pokazywało się że i do tego nie jesteś zdolna. Wyjąwszy pani samej, nikt zresztą nie pragnie koniecznie widzieć panią na tym świecie. Gaunt ma już tego dobrego po same uszy; zaręczam że gdybyś pani dziś jeszcze na tamten świat się wyniosła, jutro pewnie wziąłby drugą i nie rozpaczałby ani jednej godziny.