Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/370

Ta strona została uwierzytelniona.
366

Pukownik przedstawił zgubne następstwa, i nalegał na zerwanie wszelkich z Rebeką stosunków i prosił szwagra żeby już raczej wracał do Indji, dokąd Becky jechać za nim nie zechce.
Józef załamał ręce nakoniec i zawołał że z chęcią wróci do Indji i że na wszystko przystanie; ale do tego potrzeba mu czasu, a najwięcej błaga o to żeby nic o tem nie mówić mistress Rebece Crawley.
— Ona zabiłaby mnie, gdyby się dowiedziała co my tu mówimy — zawołał znowu nieszczęśliwy Józef. — Ach! ty nie wiesz co to za straszna kobieta!
— No, to jedź ze mną! powiedział Willjam.
— Józef nie miał odwagi zdobyć się na jakiekolwiek przedsięwzięcie. Obiecał szwagrowi że nazajutrz rano będzie u niego, zaklinał go tylko żeby nikomu o ich widzeniu się ani słowa nie mówił; teraz zaś Dobbin musiał się co prędzej wynosić, bo już Rebeka co chwila nadejść mogła, Willjam pożegnał Józefa, wynosząc ztamtąd najsmutniejsze przeczucia. Jakoż rzeczywiście już go więcej nie zobaczył.
W trzy miesiące potem Józef Sedley umarł w Akwizgranie. Cała jego fortuna rozpłynęła się — jak się okazało — w niebezpiecznych i niepewnych spekulacjach; oprócz papierów i akcji, niemających żadnej wartości, zostało tylko dwa tysiące funtów szterlingów, wypłaconych przez Towarzystwo ubezpieczeń życia, która to suma miała być podzielona na dwie równe części: pierwsza przypadła według testamentu ukochanej siostrze zmarłego Amelji, żonie... etc, drugą zaś połowę przeznaczył szlachetnej przyjaciółce, która z niezrównanem poświęceniem pielęgnowała go w czasie choroby, Rebece, żonie pułkownika Crawleja, kawalera orderów etc... Ta ostatnia była egzekutorką jego ostatniej woli.
Rada nadzorcza kompanji ubezpieczeń uchwaliła na