wychodzi nigdy bez służącego. Imie jej znajduje się na wszystkich spisach składek na dobroczynne cele. Opuszczone kwieciarki, wypędzone praczki i wszelkiego rodzaju nieszczęśliwe ofiary, znajdują w niej wspaniałomyślną protektorkę. Na przedstawienia benefisowe dla tych biedaków zawsze kilka miejsc, co najmniej, bierze.
Emmy z dziećmi, pułkownik przyjeżdżają czasem do Londynu, i na jednem z takich przedstawień w teatrze znaleźli się naprzeciw Rebeki która skromnie spuściła oczy i gorzko się uśmiechnęła kiedy ci odwrócili się od niej; Emmy nachyliła się do Żorża, słusznego już i pięknego młodzieńca, a pułkownik wziął rączkę swojej małej Joasi, którą kocha nad wszystko w świecie, więcej nawet jak swoją historję Pendjabu.
— Ja myślę że on ją więcej jeszcze aniżeli mnie kocha — mawiała czasem Emmy z westchnieniem.
Pułkownik jest zresztą pełen względów i uprzejmości dla swojej żony, której myśli zgaduje i wszystkie życzenia uprzedza.
A teraz zawołajmy głośno: Vanitas vanitatum! Któż z nas jest szczęśliwym na tym świecie? Kto może powiedzieć że wszystkie jego życzenia spełnione, że niczego nie pragnie i że jest zadowolony zupełnie? Bywaj zdrów, łaskawy czytelniku, wracaj teraz do życia rzeczywistego, a historja, którąśmy tu opisali, powtórzy się może przed twemi oczyma.