Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/44

Ta strona została uwierzytelniona.
40

tę rękę z wyrazem wdzięczności i pokory, dodając do tego niski aż do ziemi ukłon, którym najwymyślniejszy metr tańców mógłby się poszczycić. Przytem z wielkim taktem i przytomnością umysłu przypomniała że lord Steyne był przyjacielem i protektorem jej ojca, i że od dzieciństwa przywykła wymawiać nazwisko tej rodziny z najgłębszą czcią i uszanowaniem. Rzeczywiście lord Steyne kupił był kiedyś dwa obrazy nieszczęśliwego Sharp’a, pozostała zaś po nim sierota nadto miała czułe serce żeby mogła o tem dobrodziejstwie zapomnieć.
Należało także odnowić znajomość z lady Bereacres. Dumna hrabina raczyła zaledwie zimnem i pogardliwem kiwnięciem głowy odpowiedzieć na głęboki ukłon żony pułkownika.
— Już blisko dziesięć lat jak miałam szczęście poznać panią hrabinę w Brukselli; jeżeli się nie mylę, było to w wigilję bitwy, na balu u księżny Richmond. Potem, zdaje mi się, spotkałam panią hrabinę razem z lady Blanche, w bramie hotelu, kiedy panie wsiadły do powozu czekając na konie. Spodziewam się że pani hrabina ocaliła wszystkie swoje klejnoty.
Wszyscy spojrzeli po sobie. Te sławne brylanty były podobno zafantowane przez wierzycieli, o czem Becky prawdopodobnie nie wiedziała zupełnie. Rawdon Crawley wsunął się we framugę okna, gdzie opowiedział lordowi Southdown — który się uśmiał serdecznie — całą pamiętną przygodę lady Bereacres, jej niepokój i błagalne modły do mistress Crawley żeby pozwoliła swych koni.