ściągnięte. Czyż znalazłoby się serce tak okrutne, któreby te dwie istoty rozdzielić chciało?
— Co ci jest mateczko? — zapytał chłopczyk. — Czemu jesteś tak blada?
— Nic mi nie jest, moje dziecko! — odpowiedziała matka ściskając małego.
Wieczorem Amelja kazała synowi przeczytać głośno historję Samuela, poświęconego Bogu przez matkę jego Annę i zaprowadzonego przez nią do arcykapłana Eljasza. Potem przeczytał hymn dziękczynny, przez Annę śpiewany na cześć tego, który mocen jest czynić bogatych i ubogich, który wynosi lub upokarza, który obiecuje nieszczęśliwemu podźwignąć go z poniżenia i grozi pysznemu swemi bogactwy i potęgą. Odczytał jeszcze rozdział, w którym opowiedziano jak matka Samuela przychodząc co roku składać ofiarę Panu w świątyni, przynosiła synowi suknie swoją ręką uprzędzone. Amelja w prostych, pełnych serca i naiwności wyrazach tłómaczyła synowi tę tkliwą historję. Anna czule kochała swego syna; ale wierna uczynionemu ślubowi, poświęciła go Bogu, chociaż nigdy o nim nie zapominała, kiedy w swojem ustroniu samotnem przędła mu własnemi rękoma sukienkę wełnianą. Samuel także zachowywał głęboko w sercu obraz matki, która miała to szczęście że po wielu latach — a lata biegną prędko — połączyła się znowu z synem, w cnoty i mądrość bogatym.
Amelja mówiła to głosem łagodnym i uroczystym. Długo walczyła z sobą żeby łzy przytłumić; ale kiedy mówić zaczęła o przyszłem ich połączeniu uległa bo-
Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/55
Ta strona została uwierzytelniona.
51