Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/8

Ta strona została uwierzytelniona.
4

wiele zająć może; zresztą z całego gmachu znamy tylko fasadę, wielką bramę żelazną i uszkodzone już zębem czasu kolumny. Kiedy niekiedy czerwona i pełna postać ogromnego odźwiernego ukazuje się na progu. Po nad murem, okalającym tę siedzibę, widać dachy i kominy z których rzadko kiedy dym wychodzący zobaczyć można, bo pan domu przepędza większą część czasu w Neapolu i przekłada widok Wezuwjusza nad posępne mury siedziby swoich przodków.
O dwadzieścia kroków z boku, od ulicy New-Graunt-Street, znajduje się mała brama, prowadząca do stajni. Wejście to nie różni się niczem prawie od innych wejść stajennych, a z tem wszystkiem nie jeden tajemniczy powóż zatrzymał się przy tej bramie, jeżeli słowom małego Tom Eaves, prawdziwej kroniki ploteczek miejskich, wierzyć można.
— Jużto by i nie zliczyć, proszę pana — mawiał mi często — ile razy książę Walji i Perdita przeszli tą bramą, albo książę *** i Marjanna Clarke. Tędy wchodzi się prosto do sławnych apartamentów lorda Steyne. Jeden pokój jest cały wyłożony i pokryty kością słoniową i atłasem białym, drugi hebanem i aksamitem czarnym. Sala jadalna, malowana przez Cosway’a, jest urządzona na wzór sali Sallustjusza w Pompei; w kuchni zaś wszystkie naczynia srebrne a rożny złote. Filip-Egalité, wygrawszy u jakiegoś bogacza sto tysięcy funtów sterlingów, bawił się w tej kuchni przez całą noc pieczeniem kuropatw. Połowa tych pieniędzy poszła na podżeganie rewolucji, a druga połowa na ku-