Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/80

Ta strona została uwierzytelniona.
76

W pierwszej zgłosce pułkownik Crawley wychodzi ze stajni w kapeluszu z szerokiemi brzegami, w długim płaszczu, z kijem i latarnią. Przechodzi całą scenę wygłaszając godzinę. Na boku sceny widać dwie zgrzybiałe głowy pochylone nad stolikiem i zajęte partją pikiety. Zdaje się że staruszkowie nie najlepiej się bawią, bo ziewają nieustannie. Chłopiec służący wkłada na nich szlafroki, a służąca — w tej roli występował szanowny lord Southdown — przynosi dwa lichtarze ze świecami i miednicę. Po wyjściu służącej dwaj starcy biorą czepki nocne na głowę, a mały groom zamyka okiennice. Potem słychać dźwięk klucza obróconego w zamku, i wszystkie światła gasną. Muzyka przegrywa łagodnemi tony: Usypiajcie, usypiajcie bóstwa miłości
— Pierwsza zgłoska! — woła głos za kulisami.
Druga zgłoska w następnym przedstawia się obrazie: Światła zapalają się nagle jakby czarodziejską siłą, a muzyka gra znany śpiew z Jana z Paryża: Ach! jakże błogo być w podróży! W dekoracji ta tylko zaszła zmiana że na przedniej ścianie domu przedstawionego na scenie zawieszono tarczę herbową rodziny Steyn’ów; dzwonki wydają hałas piekielny, w dolnej izbie jakiś człowiek podaje drugiemu długi pas papieru; ten ostatni zżyma się, grozi pięścią, stuka nogami i okazuje jawnie że rachunek wydaje mu się podwójną kredką pisany. „Numerowy, powóz mi sprowadzić!“, woła ktoś inny stojąc na progu i głaszcząc pod brodę szanownego lorda Southdown przebranego za służącę hotelową, która zdaje się niepocieszoną w smutku, jak niegdyś Kalypso przy odjeździe swego Ulissesa. Klik, klak! klik, klak! daje