Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/88

Ta strona została uwierzytelniona.
84

Jakkolwiek Rawdon nie czytał nigdy żadnej książki oprócz Przewodnika wyścigów, i jakkolwiekbądź ze wspomnień licealnych nic mu nie pozostało oprócz bolesnych dyscypliny razów, wielce jednak cenił nauki klasyczne, jak to angielskiemu szlachcicowi przystoi, i cieszył się myślą że syn jego zajmie kiedyś w świecie uczonym pewne stanowisko. Pomimo słabości, jaką miał dla syna, pomimo wielu wzglęgów, które to przywiązanie potęgowały, pułkownik zgodził się na oddanie syna do szkół, i jako dobry ojciec umiał dla dobra syna zrobić z swoich uczuć ofiarę. Niestety! aż do chwili pożegnania małego Rawdona nie znał całej doniosłości tej ofiary.
Po odjeździe syna z domu, ojciec uczuł wielki brak w życiu i poddał się smutkowi, o jakim synek zachwycony nowymi towarzyszami ani pojęcia mieć jeszcze nie mógł. Becky śmiała się serdecznie kiedy pułkownik starał się wyrazić swą boleść w szorstkiej i urywanej mowie, co tem dotkliwiej mu się czuć dawało. Ileż razy miał łzy w oczach kiedy spojrzał na opróżnione łóżeczko dziecka! Najwięcej cierpiał rano, wychodząc sam jeden na przechadzkę, w której mu zwykle Rawdonek towarzyszył. Jedyną wówczas dla niego pociechą było obcowanie z ludźmi, którzy jego syna bardzo lubili. Przepędzał chętnie całe godziny u lady Joanny i rozmawiał z nią o tysiącznych przymiotach ukochanego dziecka.
Mówiliśmy już że lady Joanna lubiła swego synowca, córeczka jej również się do kuzynka przywiązała i nie mało łez uroniła, kiedy się z sobą żegnali. Pułkownik wdzięczny był matce i córce za te oznaki czułości dla