Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/89

Ta strona została uwierzytelniona.
85

syna i śmialej odtąd wywnętrzał się przed nimi, dając im poznać w tych poufnych rozmowach najszlachetniejszą stronę swego serca, Rawdon pozyskał życzliwość i szacunek lady Joanny, ale bratowe coraz mniej się z sobą widywały. Dobroć i słodycz charakteru lady Joanny wywoływały uśmiech Rebeki, przeciwnie zaś zimne i suche serce mistress Rawdon oburzało tylko jej bratowę.
Też same przyczyny oddalały Rawdona od żony, chociaż starał się ukrywać to przed sobą samym. Rebeka bardzo mało tem się troszczyła; bo czyż było cokolwiek na świecie, coby ją mogło wzruszyć lub dotknąć? Uważała ona męża jak swego niewolnika lub co najmniej pokornego sługę, a czy był smutny lub niespokojny, mało jej na tem zależało; zawsze miała dla niego uśmiech pogardy na ustach. Główną jej myślą, jedynym celem było wzrastać w opinji publicznej, nabierać coraz więcej znaczenia u ludzi, i używać przyjemności jakich świat dostarczyć może.
Briggs miała polecenie zająć się wyprawą małego Rawdona. Molly, panna służąca, zawsze wierna i przywiązana, chociaż od dawna pensji jej nie wypłacano, zalewała się łzami żegnając malca. Mistress Rawdon nie chciała pozwolić swego powozu mężowi żeby odwieść małego.
— Powóz? a to na co — można wziąć dorożkę.
Becky nie szukała syna przed jego wyjazdem żeby go popieścić po raz ostatni, jak również i dziecko nie szukało matki żeby ją uściskać. Z tem wszystkiem pocałował swoją starą Briggs, której nigdy hojnie pie-