jęczyna łaskocząca liść róży w jesieni – aż zblednie... obejrzałaś się o boska, ale innem obliczem niż za dziecinnych dni moich – i zawołałem na Ciebie Consciencio [1] biała!... tyżeś to z gwiazdą u czoła a wężem przepasana!... pancerz twój kuty już z słońca promieni a głos nad Zeusa głos!... czy ty na ustach zamieniasz przekleństwa głos w słowiczy ton –, co głuchej skargi jęk niewieści przeplotłaś młodzieńczym zapałem a cierniową ścieżkę stromych skał, ścieżkę samotnej rozpaczy, zmieniłaś w świat, gdzie z serca wstaje głos, jak tkliwej arfy dźwięk... ostatni uśmiech i pierwszą łzę zmieniłaś w zachwyt niemy, że rozdarłszy szatę na piersi młodej pełen woni uczynku dobrego – męztwa i cnoty, wolałem: jeszcze! jeszcze! – o! wydrzyj i dziś gorycz sercu memu! bądź przy mnie półboska, gdy orłem u szczytu uwisnę – bądź zemną, gdy orłem spadnę w dół czarny – by z ciemności żeglować ku słońcu!... Bo słuchaj piękna moja! natchnienie płynie z serca sierocego walk i rozkoszy, jak źródło czyste z gór tajemnej głębiny – któż zgadnie, kędy źródła początek – i z jakiej tryska otchłani? gdy lecąc z skał na skały, w doliny i lasy, rwąc dęby i cedry, aż w Oceanie spocznie, i modlitwą fal tysiąca odbije gwiazd tysiąc?... Wśród chwil żywota – gdzie jesteś najstraszniejsza ty chwilo – walki serca z sumieniem!... kiedy piersi głos jeden zakwili – a drugi zaryczy – lecz oba jak dwie Erinnie jednym wyją akkordem – o Consciencio! Consciencio cicha – a głośniejsza nad szumy burz – nad głosy wód – podaj mi czarę Letejską, niech pianę jej pomieszam z pianą warg spalonych. – Niewydzieraj mi tego ostatniego Nektaru!... bo zaleję nim Ciebie a czaszę strzaskam na czole twojem! Czego chcesz odemnie niema – siadająca na pościeli mojej, gdym bezsenny do rana?... precz odemnie!... wolę po dzikich nicości błoniach Erinniom paść krowy, jak czołgać się tu z wami dwa głosy piersi mojej – co raz mnie dwóch skrzydeł lotem rwiecie w nieskończoność zachwytu – a raz mi kajdan dzwonicie rdzą!... Głowie mojej biada!... bo od początku gorycz i duma samotnym pokarmem moim!... Tak woła na nocnem łożu bezsenny Brutus, co blade lica zimnem śmierci i srogością bolu napiętnował, nim namiętności na nich ślad wydeptać mogły... jak wąż ciska się i wije po
- ↑ „Consciencio” – cōn-scĭentiă po łacinie to wspólna wiadomość, wiedza, świadomość, poczucie, samowiedza, oraz sumienie. Zatem, Brutus odwołuje się do świadomości lub uosobienia sumienia, a ze względu na dalszy tekst z przywołaniem bogiń zemsty Erynii, raczej chodzi o sumienie.