Strona:W. Tarnowski - Poezye studenta tom IV.djvu/11

Ta strona została przepisana.

fałdach pościeli – a białe widmo przy nim siedzące odgania ramiona snu, co go chcą miłośnie utulić, sny jego dalekie jak gwiazdy niebieskie – więc nad sobą na powrót zawiesił arfę młodzieńczą, choć bezsenny wydobył z niej kilka drżących dźwięków – one mu poraz pierwszy nie dały spokoju – i ule¬ciały od niego jak strwożone jaskółki. Oparł gorące czoło na ręce silnej – i myśli dalej w ciemności, gdy księżyc rzucił pęk promieni nad skroń długowłosą. Jam niemiał młodości. – Ja mam życie –? i cóż? komuż zawdzięczam to głupie życie, temu co mi je dał na gorycz moją! przekleństwo tobie Jowiszu Piorunujący!... przeklinam Cię i bluźnię, byś mnie zabił pio¬runem twoim! ale i w Ciebie w piorun twój – ja nie dowierzam już!... przeklinam Cię Cesarze półboski, bo życie mi dałeś – a życie – niewolnika! ... życie – zawdzięczam Cezarowi? .. oddałbym je wrogu! więc nie dzięki Cezarowi –! mienie i życie jemu!... boć On na łodzi zawijał mnie w togę; bardziej o mnie jak o losy swoje dbały? – jako skała do skały przylgnąłem doń! – a jednak – biada mojej głowie!... przekleństwo Bogom i ziemi!...

II.

Cezar był ojcem Brutusa – nad źrenicę oka swego pieścił to dziecię swoje – on uratował i dał mu życie – w umysł jego rzucił pierwsze iskry oświaty, i nauczył obyczaju miej¬skości [1] a później pragnął połączyć go z kochanką pierwszej młodości, by ona miękczyła żelazne, namiętne serce młodzieńca Katonowych podań. – Tyle zawdzięcza Brutus Cezarowi. – Biada mu!



Nie Roma okazała światło dzienne oczom Brutusa. – On przeigrał nad Nilem najpierwsze lata – dzikie niewolnice wy¬pieściły to orlę, iskrę z ogni Cezara i płomieni Kleopatry bogini wschodu... Ale Brutus nie jedną mgłę rozedrzeć musi, by mógł przypomnieć te chwile ciche i rzewne – jak gdyby przędzione z promieni księżyca i woni róż... Jak przez sen pomni dwór Ptolomeuszów – pomni jego rozkosze i tańce –

Katonowych podań. - Tyle zawdzięcza Brutus Cezarowi. - Biada mul Nie Roma okazała światło dzienne oczom Brutusa. On przeigrał nad Nilem najpierwsze lata - dzikie niewolnice wy pieściły to orlę, iskrę z ogni Cezara i płomieni Kleopatry bogini V schodu... Ale Brutus nie jedną mglę rozedrzeć musi, by mógł przypomnieć te chwile ciche i rzewne - jak gdyby przędzione z promieni księżyca i woni róż... Jak przez sen pomni dwór Ptolomeuszów - pomni jego rozkosze i tańce -

l Urbanitas,

  1. Urbanitas.