Strona:W. Tarnowski - Poezye studenta tom IV.djvu/114

Ta strona została przepisana.

Młodości!... «woń kwiatka...» strun głos!!!
Jednakiej życia przyrody —
Jednaki im — wspólny los
W ranku burz — w ranku pogody...
Po chwili cudnej ten kraj
Rzucają — nikną — drżą —
Powracają w twój raj
I ulatują — łzą! —
Przeszłości mojej jasny! — o boski aniele! —
Co łzawo z mgieł wychylasz — bladą twarz,
Gdzie jest chwilek minowych niebieskie wesele?...
O duszo moja smutna — o tych chwilach marz!...
Wskrzeszaj je — roznieć jasno w ciemniach twej pamięci —
Aniele! twym łańcuchem — o! niedzwoń tak głośno!
Twój obraz żyje we mnie — i pieśnią donośną
Śpiewa w sercu twej Maryi jak w porannych chwilach…
I łza co się święciła — dziś się w oku święci
Jak niegdyś — skrzydła lecą — o tych samych siłach
Lecą lotem natchnienia coraz wyżej! wyżej!
Trącając piór dźwiękami w czoła gwiazd iskrzących —
Tajemnic tajemnicy — bliżej — coraz bliżej
Tajemnicza myśl sięga w krainach milczących!...

Samotna z wdowią myślą w zadumie tęskniącej
Daleko od tych, z któremi
Miałam chleb mój podzielić w miłości gorącej
I łzy ich łączyć z mojemi!...
O tak! dziś sama — sama — jak listek z wód prądu
Gdy go rwą fale w otchłań ziem[n]ych skał bezdenną
Próżno lecąc pogląda za łąkami lądu
Bałwan wlokąc w swe piany — grzmi zwitną! płyń zemną!
Spadnij w otchłań mi znaną i zatoń w głębinie
Obejmę Cię ramieniem i zatoniem razem,
Aż z głębin gdzieś daleko — ku wyspom wypłynien
Innym będziemy światu i świat nam obrazem! — »