Strona:W. Tarnowski - Poezye studenta tom IV.djvu/14

Ta strona została przepisana.

biło serce wielkie – inne wśród miliona serc tak zwanych, co biły w brudnych piersiach tysiąców tysięcy – a przeto pierwszą myślą jego była: Wdzięczność! Wdzięczność wołał Agryppa! o tak, wdzięczność dla Ojca, co matkę twoją Romę zamordował! a zhańbioną w wielkości swojej jak Andromedę przykuł do skały i pierś jej nogą dumną przydławił! ... pomóż mu!... na Fatum, tyś jeszcze nie wart dźwigać imienia Brutusów! ... Ojciec! krzyknął Brutus jak orzeł konający. – Ten!... wskazał Agryppa na popiersie Bruta starego, ciało syna swego cisnął na ołtarz wolności!... On ugrzązł na sercu Romy! wdzięczność miej dla niego – Brutusie! wdzięczność Rzymianinie!... A wtedy Brutus bezsenny odgarniał długi włos i bladem czołem tłukł o kolumny atrium – tak, że z maski Marmurowej Melpo¬meny zdała się spływać cicha łza nad nim – – a oczy jego były błędne jak dwie gwiazdy za chmurą niknące. – Gdy zazdrościł Laokoonom ich węży a Sokratom trucizny – bo on kochał Cesara – i wołał raz śmierć tyrannowi – a raz prze¬baczenie ojcu memu! Z takiemi myślami, bezsenny, błądził nieraz jak cień strygijski nad Tybru zielone brzegi, gdzie ukochał skałę jedną dla spoczynku, którego na niej nigdy nieznalazł. – Ale dni rzewne młodości lecą chyżej od gromów niebieskich, co tryskają; z pod rydwanu Jowiszowego – serce jego kamieniało – trute zwolna – i słuchając od dziecka w koło siebie: Zemsta! echem swej duszy odkrzyknął w końcu: Zemsta! sam niechcąc słyszeć swego głosu a chcąc, by go wieki słyszały i wszystkie światy jeźli są jakie za tym światem! I zabił ostatnią myśl rzewną – zamordował ją jak kwilące ptasze na dnie serca swego – ta chwila dodała mu lat dziesięć - że stała się w koło niego wielka – niezmierna cisza, w której tylko zemsta! słychać było!...

IV.

I zerwawszy się raz nocą z łoża swego, pobiegł Brutus do wyroczni tajemnej a ciemno było w świętych murach ... tylko starzec jeden pilnował ogniska, co tlało wśród nocy – a z góry wzierał się blady promień gwiazd nocnych ... i pytał głosem drżącym: –