warstwę kwiatów, by grudy niedudniły – a serce swoje w srebrnej szkatule, kazała posłać człowiekowi, którego bałamuciła lat dziesięć – oryginalne capricio, [1] gdyby nie chorowało na oryginalność!
Tu ciało żółte felietonisty, co ziarna złote talentu zgnoił i zmarnił w kolumnach gazeciarskich – a to dewotka, która mając się za kandydatkę do beatyfikacyi, po drodze zgubiła: miłość – zapomniawszy, że bez niej świętość jest grobem pobielanym – trupem bez ducha, to jest, że bez niej nie ma świętości!... ale umysły – panów zaczynają się nużyć – wtem bedel ramieniem silnem rzucił na stół ogromną massę cielska – tak potwornego, że auditoryum z krzykiem odskoczyło od stołu – a mistrz przemógłszy wstręt w duchu, rzekł – z uśmiechem niby obojętnym jaki przystał trybunałowi umiejętności rozsądzającej: co za pyszny eksemplarz! i pierś roztworzywszy: patrzcie – oto człowiek – bez serca – ma ci on w piersi jakiś umat suchy ale serca on nigdy niemiał – szatańska zagadka! w tej piersi tak ciasno, płytko, pusto, zimno! grób za życia! dzieckiem obrywał stopy motylowi i tak go puszczał w powietrze, topił ptaki i szczęnięta, później dokuczał komu mógł i trapił dla miłości trapienia – despotyczność najprzód w nim się ozwała – później – dojrzewając, rzekł sobie: mam rozum i dla rozumu swego postanowił wszystko poświęcić, moje «ja» – rzekł sobie – jest Bogiem – «i Bogiem swoim!» po za którego kościołem głupstwo – z góry pasowała go podłość na materyalistę, alfą i omegą był mu interes – po za nim nic niebrał na seryo ... tak pojmował przypuszczalnego stwórcę i stworzenie – żyć, użyć, zużyć, to była treść! chwytał odrazu wszystkie złe i brzydkie strony wszystkiego, wszystkie plamy, z szczególną skwapliwością uradowaną, dobrem nieucieszył się nigdy, niepodniósł go, o dobre i piękne niebolała go głowa, jak gdyby złe tylko prawdą było – niezapalił się nigdy w życiu do niczego – i niczem niezachwycił prócz potęgi spotęgowanych kapitałów świata – gdy złego w czem niemógł wynaleść, był zły i smutny i był jak mucha coby pstrząć globus zabrzekła, oto plama! oto miasto! spekulacye jego były dwojakie – zarozumienie samolubstwa pychy ludzkiej – i materya dla materyi – patrzcie! na ten łan zboża
- ↑ Capricio – capriccio – z włoskiego: kaprys, zachcianka, wybryk.