przepadła na chwilę wśród lasu. – Wtedy pierwszy rzekł co druha: oszalałeś? trzecia część twego zarobku u tego skąpca?... już prawie nic niemasz?... drugi ruszył ramionami, przeciągając się na murawie – i rzekł: jak niedać?... ileż można rozsiać radości tem srebrnem śmieciem!
Ale życie twoje przez przyszłą zimę?...
Zaprawdę! wielem stracił, niebędę mógł występywać jak dawniej między ludźmi – ale dość mam ludzi i nieciekawym ich więcej – lepszych ani górnych, głupszych ani mądrzejszych już niepoznam, robiąc swoje, nierządem [1] dziś od nich – nic prócz zapomnienia i potępienia – bo i nic wiecej dać niemogą! ... i tak oganiam się jak od much – dość mi ich salonów – geniusz człowieka przejdzie przez piekło a nie upadnie, przejdzie przez salon, a niepośliznąć się i nieupaść mu prawie niepodobna!... artysta prawdziwy nieżyje z żyjącemi, iskra Prometeusza pali mu piersi, on całe życie przeczeka na tych, o których przeczuwa, że przyjść mają, lub przepłacze nad temi, których już niema, lub których ubóstwiał, a ujrzał, że nie warci jego przekleństwa – a jeźli żyje w tłumie i od tłumu czego żąda, o! to się gorzko łudzi – i tu rzekł jakby do siebie:
Żadna łza bratnia marnie nieprzepada,
Drży nieśmiertelnie do gwiazd wniebowzięta,
Lecz wielkim duszom na tej ziemi – biada!
Bo ludzie nędzni – choć ludzkość jest święta…
wolę, rzekł po chwili, taką obdartą chatę – która zostanie w mojem wspomnieniu – ach! bo też nic smutniejszego jak podróżować – wszystkie wrażenia, rozkosze, i cuda – są chwilą tylko i nikną jak sen – zmienione na wspomnienie – od czasu jak miasto pielgrzymki do ziemi świętej, ślubowaliśmy obejść Polskę od morza do morza, wspomnij, co za tłum wrażeń... ,br />
Prawda – odrzekł drugi, ale wielkich – uroczych jak przeszłość – boskich jak przyszłość tej ziemi – co do mnie, ani Litwa, ani mało ni wielkopolska, niezachwycała mnie jak ta część ziemi naszej między Wisłą a Dniestrem – tutaj mój pędzel miał kłopot wyboru. –
- ↑ W druku „nieżądem” ale to być może błąd od nieżądam.