Strona:W. Tarnowski - Poezye studenta tom IV.djvu/169

Ta strona została przepisana.

mógłby w niem mieszkać pustelnik – w tem wnętrzu stała biała statua Madonny, na szarym piedestale, na którym ryty był napis: Królowo korony Polskiej, czuwaj nad czuwającemi – niżej był wiejski cmętarz otoczony czworogranym rowem i wałem – na jego środku biała kolumna z krzyżem – a nad falistemi mogiły, co rzędem legły przy sobie, szumiało parę topól, kilka grusz dzikich, porastało trzy młode brzozy i trzy małe świerki – na mogiłach popochylane mszyste Krzyże zarosłe bujnemi zioły – z cmętarza tego był widok cudny, który dotąd widzę w zwierciedle duszy mojej – piękniejszy nad wszelkie cuda – od jednej strony biegło oko po obszarach stawu wielkiego i łąk bez końca kończących się błękitem nieba – po drugiej łańcuch Karpat z Paraszki szczytem trojakim wznosił się dumnie – bokiem szła szeroka droga sadzona szeregami lip prastarych, co szumiały gwarem matron – a na prawo stara dębina – dalej wśród topól wyglądał wielki dworzec, cerkiew, i zabudowania wiejskie – na cmętarzu tym była cisza aniołów, cisza rosy wieczornej – wśród mogił w głębi była zapadła już mogiła matki Tadeusza – porosła bujnemi zioły , a na skromnym krzyżyku z drzewa białego korą brzozową, pleban położył napis: «bądź wola Twoja» – tam co wieczora, samo niewiedząc czemu biegło dumać pacholę, coraz rzadziej zakręciła mu się łza w oku, gdy wspomniał ową noc wichrów i burzy, w której go wyniesiono z chaty – tutaj słuchał szumu ziół bujnych i szmeru topól – kwileń słowika, co się zagnieździł na cmętarzu – przy grobie matki jego – tu patrzył na wschód i zachód słońca, a barwy i gra świateł na

horyzontach dziwną harmonią grały w dziecinnej duszy przyszłego malarza – tu siedział długiemi wieczorami – czasem krzyż chwytał w nieme objęcie, czasem kładł się na zroszonej ziemi twarzą do nieba i patrzył w gwiazdy, którerui drżały głębie błękitów – i słyszał jak mu nad głową szumiały drzewa, co się modlą nad mogiłami – a nieraz zdało mu się, że głosem jego matki szumią: Czemu o dziecię tak wcześnie czoło oblekłeś żałobą – czemu nieuganiasz po łąkach – czemu nieswawolisz [1] z dziećmi sioła, co drogą pędzą bydło i wesołe pieśni zawodzą – ledwie czternaście ubiegło ci wiosen a ty przychodzisz na nasze groby i wołasz: jam sierota!!! I tęsknisz, sam

  1. Przypis własny Wikiźródeł W druku „nieswywolisz”, ale to literówka od „nieswawolisz”, o czym świadczy odręczna poprawka na marginesie.