Strona:W. Tarnowski - Poezye studenta tom IV.djvu/177

Ta strona została przepisana.

zerwał się i jęcząc kołem ich obleciał – poczęły się snuć niedoperze – zdalęka piosnka jakaś fujarki głosem płynęła jak anioł pokoju polami wśród woni i świateł wieczoru – majowe chrabąszcze zagrały – a nad tem wszystkiem rozemdlał się zdala dzwon wieczorny tęskną harmonią – i mrok zapadać począł. –
Zgasło!... rzekł chłopiec. –
Już się ściemnia, odrzekła smutnie – tam miesiąc pełnią wstaje nad trzcinami stawa i ot! gwiazdka moja zadrżała ... mnie czas do domu. –
Już! ... ale przyjdź jutro, będziemy znów mówić o Panu Bogu, o ziemi – i ojczyźnie ...
Co to ojczyzna?...
Ojczyzna dziewczyno! ... rzekł młodzieniec gorąco, to co nam najświętsze po Bogu – to ziemia – matka nasza, gdzie śpią zmarli ojcowie od wieków – ojczyzna tak do życia potrzebna jak dusza – jak powietrze do oddychania – kto niema ojczyzny, umarły jest – ojczyzna nasza wielka i święta – ale źli ludzie, wrogi napadli ją i odebrali nam – i chcieli nas oduczyć mowy ojców - ale Bóg dobry i ona zmartwychwstanie – ojczyzna nasza – to Polska!...
Polska! ... wymówiła, składając ręce jak do modlitwy ... O tak! ona, mówił mi pleban jak Pan Jezus ukrzyżowana i w grób złożona – choć żywa tam się męczy – ale grób jej otworzym!... Boże łaskawy!... zawołała Nezabudka!... W książkach uczył mnie pleban, jak dawniej było u nas a jak dzisiaj – jutro powiem Ci, jak było w ojczyźnie naszej świętej – i oboje rzucili się z głośnym płaczem całować ziemię drogą – a chłopię rzekło – sztuka przemówi głosem naszej ojczyzny!...
Jak ptaszę zerwała się dziewczyna – i rzekła dobranoc – łasce bożej!...
Przyjdź jutro tu Nezabudko rano!...
Aż wieczór! ...
Dopiero wieczór!...
Niemogę!...
Musisz!...
Dobranoc! ... rzekła i uciekając jak podlatująca kuropatwa, dziko znikła za krzakami drzew – w głowie jej się zawracało on tego wieczora wyksz[t]ałcił jej duszę, tak ubogi jak był, miłością