Strona:W. Tarnowski - Poezye studenta tom IV.djvu/181

Ta strona została przepisana.

Wielkanoc zbliża się z wesołym okrzykiem na Rusi: Chrystos woskres!... i od ołtarza do ołtarza gdzie kapłan je wymawia, to słowo przebiega cały obszar ziemi, od ust do ust, od dzwonu do dzwonu, od sioła do sioła – ale jeszcze milczą dzwony – bo wielki tydzień okrywa świat żałobą, a wierni świata chrześciańskiego obchodzą groby po bazylikach i tumach – po drewnianych kościołkach i cerkiewkach ... modląc się u grobów i czekając w pracy królestwa bożego. – Cisza w starej drewnianej cerkiewce, co czarna, pochylona stoi przy smętarzysku wśród wioski. – Jej trzy kopuły omszone migają rdzawemi krzyżykami do nieba, a sama pochyliła się ku ziemi – śnać długie lata przedumała na tem miejscu i niejedno pamięta a jej dzwony jęczące, dzwoniły na chrest i do grobu niejednemu pokoleniu tej wioski. – W wnętrzu jej drewnianem z starości czarno i ciemno – słychać szum lip i swobodne świegotanie wróbli – przez szpary wiatr zawiewa i jęczy, u sklepienia sowa ma gniazdo – nad wrotami chór, kropielnica – pod ścianami stare jak świat ołtarzyki spruchniałe złocone aż kapie, i czarno z gruba na złotych tablicach poczciwe bohomazy malowane z wiarą – in illo tempore [1] – patrzcie – tu święty spiął konia, tratuje smoka, co stęka z bolu ale się śmieje i bucha ogniem siarczystym – tu Abraam ścina Izaaka – tam znowu pogrzeb jakiegoś biskupa, trumna wpółotwarta płynie na barkach ludu śród gromnic – a w niej śpi święty staruszek z długą brodą jak śnieg białą – wyżej dwunastu apostołów groźnych aż strach! z narzędziami mąk własnych. – Zdają się więcej o piekle niż o niebie mówić – tam znowu Marya Magdalena z włosami długiemi w skale pokutuje przy trupiej głowie – a na chorągwi malowany czyściec – w morzu płomieni wyglądają biedne duszyczki prężąc w górę ramiona – a anioł z góry zlewa je dzbankiem wody ... pod każdą ścianą po dwa ołtarze nakryte białym obruskiem – na nich krzyżyk z drzewa lub ołowiu, wśród świec żółtych i ksiąg starych, a ku środkowi niby w winnicy, pną się carskie wrota – na nich z brodami białemi i piorunującem okiem Kiryło i Metody błogosławią, zamykani u góry promieniami opatrzności... Za niemi – tuż wielki ołtarz a w nim Boga Rodzica w sutej koronie, z twarzą mażaną , lecz oczyma dziwnie rzewnej matki, w niebieskiej sukieńce, a na szyi

  1. Przypis własny Wikiźródeł  In illo tempore – w tamtym czasie, ówcześnie.