Strona:W. Tarnowski - Poezye studenta tom IV.djvu/189

Ta strona została przepisana.

na twarzy, z szerokiem czołem i boleścią, która pierś trawi tęsknotą za nieskończonością – a resztę walki by nieskończoności poświęcić skończoność – biada kobiecie, co artystę ukochała – jeśli wielka jej dusza poświęci się sama dla sztuki, jeźli nie zwiędnie lub nie upadnie – ale zawsze będzie poświęcona – on myśli nad tem boleśnie – i walczy, bo kocha ją – niemal tak jak sztukę – tem uczuciem twarz mu pobladła – przeczucie to dalekie przyszłego życia – idzie on na walkę, jak Izaak na stos na pocałunki Judaszów i moralne sztylety wrogów – rwie się jednak – i czułby się zbrodniarzem gdyby został – wolałby się zabić, życie zwiędłoby mu nikczemnie jak tysiącom tysiący a pierś jego pali żądza, by go coś przeżyło na ziemi ojców; cóż wam mówić o tem – kto nie przeczuje, nie pojmie – każcie rybie być bez wody – każcie pszczole nierobić miodu! czemu pszczoła pilniej niż inne owady leci na łąki i pola – bo to, co robi, nie dla siebie robi. – A jednak on ją tak kocha!... tyle wykształcił duszę młodej poetki – przed oczy rzucił jej obraz świata – okresy ducha – przeszłość i obecność dziejową ... i byli tacy szczęśliwi w rozmowach o duszy i nieśmiertelności ... dziś życie stanęło przed czystym, nieświadomym tej drogi i z drżeniem ją przeczuwa – ale nim pójdzie jeszcze ostatni raz, patrzy za siebie, ucałował w lesie miejsca, gdzie stała niegdyś chata jego matki – dziś stoi tam inna chata i nowy mieszka leśny – zdechł pies stary, krzyż się wywrócił, tylko zdrój leśny płynie jak ongi ... jak wielkie serce, co czuwa do końca – a tutaj – mogiła jego matki, gdzie tyle chwil przemarzył, tyle wspomnień zostawił – tu przy nim to samo dziewczę – lecz jakże inny wyraz twarzy dało jej to wykształcenie, które tak chciwie z oddechem wciągnęła! ... głowa jej spuszczona – a w piersi serce cięższe od młyńskiego kamienia – ale on ukląkł przy krzyżu a potem pójrzał w niebo – wstał – porwał ją w objęcie żelaznej stanowczości – objął niemo – a jęk jego duszy w niebiesiech się odzywał – chciałby był umrzeć w tej chwili – a potem – począł ją drżąc odpychać od siebie miotając się niemą piersią – wreszcie jak dziki orzeł krzyknął: