Strona:W. Tarnowski - Poezye studenta tom IV.djvu/194

Ta strona została przepisana.
CZĘŚĆ II.

Sinite parvulos venire ad me!... [1]

Lat dziesięó minęło – lat dziesięć pracy, szamotania się podróży – wiele rozczarowań, tyle boleści – kilka kropel pociechy – te lat dziesięć tyle burz przeniosły nad czoło młodego artysty – a dusza jego wieków sierota czuła ciągły natłok myśli, bo była genialna i namiętna! ...



Oto w małej izdebce spoczywa na nizkiem łożu żelaznem młodzieniec – księżyc w pełni rzuca nań jasne promienie i jasno osrebrza cały nieład tej sennej, smętnej postaci ... ale promienie jego działają nań, on chwyta coś rękoma – wstaje z wolna i poczyna chodząc czegoś szukać – staje i woła: Nezabudko!... i chwyta czarny węgel – a nim na ścianie kreśli przez sen wiersz taki:

Młodości moja! ty jesteś jak mglisty
Poranek, który ma tęczy wspomnienie,
I przyszłość gromów; – i rosy blask czysty
Woń fijołków, pieśni słowiczej westchnienie
I w czarnej chmurze słoneczne promienie!
Lecz szum wierzb dzikich co po grobach marzą
Lecz jęki czajek, co się niebu skarżą,
Szmer trzcin dziewiczych jak westchnienie smętne
Co się nie żali – lecz smutne – namiętne,

  1. Przypis własny Wikiźródeł „Sinile parvulos venire ad me!...” – Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie!... – cytat za Ewangelią wedle św. Łukasza 18,16; i św. Marka 10,14: „A Jezus, widząc to, oburzył się i rzekł do nich: „Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże.”, na który autor już uprzednio się powoływał.