Strona:W. Tarnowski - Poezye studenta tom IV.djvu/200

Ta strona została przepisana.

Lecz naród go kapłanem nienazwie świątnicy —
On będzie — niewolnikiem własnej niewolnicy!
Głuchy na głosy świata — za głosem sumienia
Idź, ścieżką stromą, porzuć ich gościńce bite,
Jeźli twem dłutem prawdy mają być wyryte
W duszach braci, co wstają młodem pokoleniem
Mającem wskrzesić wielkość — wielkiem oczyszczeniem!
Jedna noc przedumana w ciemności na łożu,
Jedno porwanie krzyża, w samotnej komnacie
Z ręką drżącą na piersi w tajnych walk rozdrożu
Postawi Cię na większym natchnień majestacie
Niż tysiące frazesów, któremi salony
Przesiąkły i niejeden młody kwiat skalały —
Nad które milszy listek jeden, świeży, mały
I jedno wiejskie: Niechaj będzie pochwalony!...
Geniusz przejdzie przez piekło i niepadnie może,
A boleścią zła boląc upadłszy na łoże,
Noc niejedną przeboli, przepłacze nad temi,
Których kochając chciałby wznieść skrzydly orlemi
I porwać i piorunem jednym oczyszczenia
Podnieść ich nieśmiertelnie tam! do gwiazd sklepienia!
O! Nieraz cuda może najmniejsze pacholę
Z pokorą i z natchnienia gwiazdą na swem czole...
Lecz jeźli idąc piekłem — niepadniesz ni razu,
Niemożesz niepośliznąc się w tych ludzi gronie,
Co się lękają ducha jasnego obrazu — —
I pokostem kalają świętą aureolę!
Wolę artystę w piekle, niżeli w salonie!
Przeklinam głosem brata i złorzeczę chwili,
Co z zachodu trucizny wlała do twej duszy,
I tych, co w nią brak siły, za sił wszczepili!...
Patrz! oto młoda Polska pęta swoje kruszy
Cichą, męczeńską siłą — zaparcia potęgą
Na świat ten zbydlęcony pogląda aniołem
A w imię ducha stojąc nad genezy księgą,
Ludom zwiastuje przyszłość męczeństw apostołem!...
Posąg ducha naszego u wieków ołtarzy
Stoi niemy — w kajdanach na wolności straży,