A jak liście pod stopy wichru w prąd porwane,
Tak ludy – światy – wieki padną rozesłane,
I on oczekiwany iść będzie z wolnością
Z wolnością niewolników – zaślubion z ludzkością...
Bo iść będzie z wolnością niewolników Boga
Z duchem pomordowanych, z niewolników blizny
Co pomarli, w skonaniu niewidząc ojczyzny,
I w rozpaczy konając, nieprzeklęli wroga!…
Bracie, na pierś twą rzucam serdeczne zaklęcie,
Zanim w ziemie arcydzieł powędrujesz jeszcze,
Spójrzyj po ziemi ojców – a prawdy odwieczne
W posągach staną Tobie – jako słońca wieszcze –
Błogosławion, kto modlił się w grobach przeszłości,
I powstawszy się w przyszłość rzucił krwawą pracą –
Ale kto lampą serca ojczystych ciemności
Nierozświeca – ten traci, co szatani tracą! –
Tam!... od niego się ojców precz odwrócą twarze,
Opadną dłonie braci – z pogardy litością,
Gdy nieobjął miłością ojczyste ołtarze
Szatani nawet wzgardzą tą obojętnością...
Bo Bóg jest mistrzem mistrzów –
On pierwszym rzeźbiarzem –
Człowiek posąg – a dłutem Boga jest cierpienie,
Im więcej jego ciosów nad wspomnień cmętarzem,
Tem cudowniejszy posąg!...
Jak to arfy brzmienie
Im wyżej nastrojna, tem ton jej wznioślejszy,
Bardziej boski – bo więcej Bogu podobniejszy...
l nad myriady duchów, jak struna na lutni
Chrystus blady – na krzyżu wisiał wyciągnięty –
A głos tej arfy dobrze rozumieją smutni,
Których duch w walkach kona wstając wniebowzięty –
I tam po sfer harmoniach uderzając skrzydłem
Lotem słońca wyprzedza i gardzi wędzidłem –
Bo miłość z niego woła:
Święty! święty! święty! …
A hymnu tego słucha aniół zmartwychwstania
Co stoi na mogiłach światów i narodów,
Strona:W. Tarnowski - Poezye studenta tom IV.djvu/203
Ta strona została przepisana.