Strona:W. Tarnowski - Poezye studenta tom IV.djvu/207

Ta strona została przepisana.

duszy – na której trąby odgłos zerwałbym się był z katafalku – za której wieńcem laurowym skoczyłbym w otchłań ... dziś widzę ci w całej znikomości twojej – gwiazdo moja – jasna, cudna, tęczowemi blaskami rozlałaś grę świateł i gromów pogwiazdolitym błękicie – nad otchłanią – nicości!... ubiegać się za tobą można było dawniej – przed wiekiem – lub w średnich wieków młodzieńczej aureoli ale dziś niewarto – świat i ciebie nieczuje – on czaszek swoich śniegiem przerazi słońca wschód – Śpij śpij Mamucie przedpotopowy, w tobie gnieżdżą się – móle – długo poczekasz na piorun zbudzenia! z życia artysty, co tu zostaje? krzyż i mogiła!... i nic – nic więcej. – –
A tam?... zapytaj rannej zorzy, co świta na górach, jeźli dusza twoja zdolna ku niej się podnieść a ona ci powie, że lepiej by do obrazu twego modlił się lud ubogi w duchu a błogosławiony niż ludzie, co cię chcą zbogacić złotem i piszą o nim. – –
A opinia? o! poznałem tę nierządnic królowę, córkę fortuny z nieprawego łoża, nietoperza którego zabija nad grobami ludzi wschodzące słońce z głoskami: « Vox Dei! ... » [1]
O! czarno zaczyna być przed oczyma duszy mojej – ze świata unoszę tylko pierś zbolałą, co niedługo oddychać przestanie – odpłaćcie mi wzajemnym wstrętem – mam was dość o ludzie. –
Zostawcie mnie – wolę grób samotności mojej – witaj śnie nieprzespany – niemy – żelazny – mogiło nieznana, zapadła, zarośnięta, bez krzyża, z robaczków świętojańskich nocną aureolą witaj mi – od was, dla których zrobiłem, co mógłem życiem zrobić, dziś kiedy chcecie aprobować, nie żądam nic – prócz zapomnienia i potępienia – boście niewarci zbolałego przekleństwa mego!... wiem tylko, że prócz miłości pracy ciebiem ukochał ludu nad wszystkie siły człowiecze – nad piękność natchnień wiosennych – i nic więcej niewiem tylko, że Cię kocham, ludu! ... I rozdarłbym duszę moją na dwie części i rzucił ci ją pod stopy, byś po niej jak po tęczy prędzej przeszedł skalisty próg postępu – o! bo szaleję miłością ku tobie!... ty smutny ludu!... ludu, kochanku mój.

Gdy się w myślach pogrążył, noc zeszła i przez arkadę

  1. Przypis własny Wikiźródeł  Vox Dei! – głos boży.