Strona:W. Tarnowski - Poezye studenta tom IV.djvu/208

Ta strona została przepisana.

okienka strzelił pierwszy promień rannego słońca. – On się porwał z łoża i zrzucając zasłonę z obrazu, zawołał: Gwiazdo zaranna! módl się za nami!... I słońce padło, na obraz matki niepokalanej, stojącej na chmurach poranku, z rękoma opuszczonemi ku ziemi, od których promienie rozbiegły się ku padolom płaczu. – Jej twarz światlana przeboleniem jaśnieje niebiańską słodyczą – światło bije z jej powiek, a na czole jej błyska gwiazda poranku, zwiastując ludzkości w pochodzie potrójny dzień; prawdy – dobra – piękna – usta jej zdają się mówić uśmiechem boleści: «Pódźcie do mnie wy, coście najbardziej potępieni – i wy coście najwięcej cierpiąc najwięcej kochali! ... » U stóp jej klęczą wierni z rękoma złożonemi. Starzeć pleban uniesiony modlitwą i w wiejskim stroju niewiasta sprawiedliwa z licami matki młodzieńca – przy nich anioł cierpienia i piękności z spuszyczonym skrzydłem ku ziemi, z wiankiem nezabudek w ręku, a z licem, które sniło się kiedyś młodzieńcowi ... najbliżej stóp Bogarodzicy usiadł ślepy lirnik który grając na lirze, modli się pieśnią za lud, który pieśnią budzi i oświecając ogrzewa a w chwili tej przewidział – a twarz jego rozjaśniona blaskiem wybranych patrzy w gwiazdę zaranną wymodloną!... i wita pochód jej wśród ludu. –
Młodzieniec stał i patrzył długo w owoc główny trudu życia swego – zaczął go porywać śmiech serdeczny, niewiedział czemu – lecz ukoił go obraz własny – i doznał coś nakształt chwili, kiedy w cerkiewce stał u Bożego grobu. –



W tem rozwarły się drzwi izdebki i wszedł – Mefisto pod postacią chudego eskulapa – krocząc ze śmiechem szkieletowatym wprost ku artyście przytknął mu rękę do czoła. – Gorące!... rozpalone – a oczy zapadłe – pewnieś Pan znowu czuwał – teraz już nie żarty – oto rada moja – świat przed Panem – masz Pan imię – rzuć niewdzięczną sztukę i pohulaj sobie – tu przytknął rękę do piersi i sparzył się medalikiem czętochowskim i małą złotą kotwicą poświęcaną – odskoczył. – Sztuka – równie jak Bóg są symbolem – cywilizacya zbierze z nich owoce – te sny o nieśmiertelnościach są mżonką [1] waszą – niema tu nic wiecznego, prócz żądzy używania, każde uczucie

  1. Przypis własny Wikiźródeł  W druku „mronką”, ale to literówka, powinno być: mżonką.