Strona:W. Tarnowski - Poezye studenta tom IV.djvu/222

Ta strona została przepisana.
NEZABUDKA.

Tylkośmy przeszli bramę zamczyska – i skoroś na lirence grając mówił o zamczyska dziejach – o postaciach jasnych i komnatach – i wiezieniach – uczułam tęskność i słabość: jak zawsze przed burzą skwar był straszny i duszność wielka – ale w powietrzu była cisza śmiertelna – niezadrżał liść – kłosy cicho stały w polu – ptaki umilkły – a od zachodu chmury czarne ciężkie poczęły się gromadzić i pochłaniać jedna drugą, tak, że urósł jeden czarny obłok na niebie – i z daleka od Tatrów coraz częściej grzmot się ozywał jakby ryk jakiś z pod ziemi – coraz bliżej i dłużej – potem wąż przeleciał po niebie – chmura z paszczy buchnęłą łóną błyskawic piekielną – otwarły się ogniste wrota niebios i trzaskiem zamknęły – i zagrzmiało na cały świat jakby na sąd ostatni – zdała rozpędzony wicher podleciał – jak obejmie w objęcie konary drzew – jak rozszumi gałęzie, którym z czoła wyrywał liść i włosy; bory zatrzęsły się dzikim szumem – łoskot walących się dębów chrzęszczących po gałęziach drzew coraz głośniej i padających z głuchym łoskotem przerażał las – chmury liście niósł wiatr szumiący i w przestrzeniach ciskał jaskółkami, co unosiły się w górze – – wśród szumu wichrów i coraz częściej coraz ogniściej łyska aż oślepia wzrok - grzmot rodzi się z grzmotu – coraz bliżej – coraz dłużej – aż chmura rozplotła czarne warkocze i długiemi deszczu strónami powiązała ziemię z niebem – wichry trzęsły lasami – w tem – nad wzgórzem łysnęło okropnie – i piorun starą lipę rozdarł na drzazgi – zakryłam oczy i przeżegnałam się stojąc na baszcie – wiatr mną szamotał – lecz trzymałem się kraty żelaznej – słyszałam tylko szum drzew okropny i chlupotanie deszczu i huk piorunów, któremi, trzęsło się niebo i ziemia – z chmur wylatywały łuny ziejące, zalewały niebo z ziemię – i gasły – zalane we łzach nawałnicy własnej – lecz zwolna słabły – słabły grzmoty – wichry poczęły się utulać i słońce wyjarzało [1] z za jednej z chmur piekielnością swoją śmiejąc się do – burzy – piorun jeszcze w oddaleniu rykął strasznie – ale podnosiłam głowę za każdym grzmotem i czułam, jak wielki Bóg i chciałabym była w bitwie być! ... słońce coraz jaśniej wyglądało z za czarnych chmur, co

  1. Przypis własny Wikiźródeł  W druku „wyjarzało” ale to może literowka od wyjrzało.