Strona:W. Tarnowski - Poezye studenta tom IV.djvu/240

Ta strona została przepisana.

dziwnemi ono woła na mnie głosy tonów dalekich — i woła tęskno przez mgły przeszłości — aż dusza mdleje i na głos ich wyrywa się jak orlica w świat wieczności...



Przeszłości święta, kto w tobie niema czegoś, przed czemby nie ukląkł i niezapłakał strasznie, kto w tobie nic niekocha i nic nieutracił, — kogo ty niepobłogosławisz na przyszłe życie młodości poezyą, jak matka syna do boju — dla tego obecność może być życiem złotem — ale przyszłość zasmuci się nad nim — i orły porzucą jego kości!... dla tego płaczę za tobą, o przeszłości moja — choć tyś mi obecnością i wiosną ciągłą — a jednak płaczę za tobą jak dziecię za matki cieniem — co choć synem — sierotą!...



Kolebka moja była pod ubogą strzechą — uwisła ona u belki chaty góralskiej — i w powietrzu podrzucała ją matka — że mi się dzieckiem śniło żem orzeł — i że bujam nad Tatry — nad Światy — nad słońca — — pamiętam moje góry — ten domek — pogrzeby za-wczesne ojca i matki — i psa wiernego. Domek ten zgorzał — a z łaski ludzi oddan byłem do szkół — bym się sam żyć uczył — i na siebie pracował... do Krakowa. — Tam — i tu nad Wisłą pierwsze lata dzieciństwa i młodościm przeżył — niebędę tobie mówił o moich dniach i nocach — radościach i smutkach, bo o sobie mówić niewolno — pytam się siebie, com zrobił życiem — i o życia mego mówić — ci będę robocie… — Nad Wisłą, na Wawelu przemarzyłem pierwsze wieczory i noce — na głazach grobów ich hartowałem serce do życia — Oddany do szkół wyższych otworzyłem oczy na świat Boży com widział oczyma ducha w przeczuciu... i odtąd, oddałem się z pracą i ducha całą siłą! — nauce!...
Co to nauka?...
— Nauka Nezabudko — to myśl lu[d]zkości ujęta w słowo jak barwy wody w tęczę — to słowo uczy, co na świecie było — co jest — i co być ma — to tęcza łez całej ludzkości — i klucz do prawdy wszystkich światów — a razem do cnoty i